W dniach
16 – 20 maja 2016 r. przebywałem po raz drugi w Dziwnowie
(starokrasne: Mirakopolis,
runwirskie: D'ivnovo)
w województwie zachodniopomorskim w Polsce. Pojechałem tam
autokarem ze swoimi znajomymi – panem Tomasusem ov S., panią
Carolinianą ov Columbievą, Martinusem ov Simcassem. W drodze do
Dziwnowa mijaliśmy lasy. Na skraju jednego z nich stała figura
kucharza reklamująca jakiś bar. Zainspirowało mnie to do
wymyślenie postaci Leśnego Kucharza – jednego z leśnych duchów
ukazującego się w postaci kucharza, który w wielkim, rzeźbionym
kotle gotował dziwaczne zupy z leśnych roślin i zwierząt.
Mijaliśmy też Bałtycki Park Dinozaurów. Ten widok rozbudził we
mnie stare marzenia z dzieciństwa o tym by móc znaleźć się na
planecie Pterotyjandii zamieszkanej przez prehistoryczne zwierzęta
(dla porównania: pan
Tomasus żartował o mieszkających w lesie ,,dziadodrzewach''
i pływającej w basenie ,,tadeuszycy''
;). Po przybyciu
rozgościliśmy się w ośrodku wypoczynkowym ,,Perła
Dziwnowa'' (Malkieš
Mirakopolitana, Perła D'ivnova).
Jako
miejscowe atrakcje należy wymienić: wizytę w kościele pod
wezwaniem św. Józefa, karaoke, oglądanie filmu ,,Ugotowany''
(komedia o kucharzu, po której zacząłem się zastanawiać czy
inspektorzy Michelina działają również w Polsce), wyjścia na
basen, spacery po plaży, dyskotekę, konsumpcję gofrów i lodów,
wreszcie puszczanie lampionów na plaży (puszczając lampion
wyraziłem żartobliwe życzenie, aby móc odwiedzić Pterotyjandię
i Analapię razem z Jeną ov Blackeyovą ;). Okazji do śmiechu
dostarczyło mi widziane na słupie ogłoszenie złożone prawie z
samych błędów ortograficznych (pomyślałem złośliwie, czy nie
ma to jakiegoś związku z tym, że w Dziwnowie nie ma nigdzie
księgarni, ani antykwariatu).