,,Były
to czasy oceanów światła i czasy dzikich bestii z brązu
latających w przestworzach, miast unoszących się tuż pod
sklepieniem nieba. Stada karmazynowego bydła, roślejszego niż
zamki, napełniały porykiwaniem pastwiska: młode i hałaśliwe
stworzenia nawiedzały ponuro toczące swe wody rzeki. Był to czas
bogów, których nieustanną obecność można było dostrzec we
wszystkim, co istniało na świecie: czas bezrozumnych krasnali i
pozbawionych kształtu stworów, które można było przywołać
nieostrożną bądź gorączkową myślą, a które nie odchodziły
nie zadawszy cierpienia lub póki nie złożyło im się okrutnej
ofiary: czas magii, zjaw, niestałej przyrody, zdarzeń pozornie
niemożliwych, paradoksów mogących wpędzić w szaleństwo: marzeń
spełniających się posłusznie i marzeń realizujących się na
opak: koszmarów sennych i raptownie stających się zjawą.
Były
to czasy ciekawe i czasy mroczne. Czasy Praw Miecza’’ - ,,Księga
Corum’’ (fragment)
W
2010 r. przeczytałem powieść fantasy ,,Kawaler mieczy’’
(tytuł oryginału: ,,The
Knight of the Swords’’)
angielskiego pisarza Michaela Moorcocka. Jest to pierwsza część
jego ,,Trylogii Mieczy’’
wydana po raz pierwszy w 1971 r. Polskiego przekładu dokonał
Radosław Kot w 1989 r.
Akcja
rozgrywa się w odległej przeszłości na Ziemi podzielonej na 15
planów (światów równoległych). Ziemia początkowo była okrągła,
potem jednak stała się płaska. Zamieszkiwały ją liczne rasy
rozumne.
Vadhagh
byli niejako odpowiednikiem tolkienowskich elfów. Mieli podłużne
głowy z migdałowatymi oczami, przylegającymi uszami i puszystymi
włosami. Ich cera miała odcień złoty z różowymi plamami. Była
to rasa długowieczna, łagodna, wyrafinowana, zajęta teoretycznymi
rozważaniami i jednocześnie gardząca wiedzą praktyczną. Kiedy
przedstawiciele tej rasy czuli nadchodzącą śmierć udawali się do
Komnaty Oparów, gdzie resztę życia spędzali wdychając słodkie
gazy.
Nhadragh
(odpowiednik krasnoludów?) mieszkali na wyspach. Mieli ciemną skórę
i włosy rosnące aż do linii brwi. W przeszłości toczyli wojny z
Vadhagh. Ich niedobitki zostały przez zwycięskich ludzi zachowane
przy życiu jako niewolnicy.
Mabden
(ludzie) byli okrutnymi barbarzyńcami czczącymi Psa i Rogatego
Niedźwiedzia. Vadhagh uznawali ich za prymitywne zwierzęta. Jednak
część ludzi mieszkała w zamkach i prowadziła cywilizowany tryb
życia.
Ragha
– da – Kheta – wyspiarska rasa istot o smukłych ciałach,
małych głowach i dużych, okrągłych oczach. Byli to truciciele
wyznający demona Ariocha.
Shefenhow
(demony) przybierały postać np. rogatych stworów pokrytych łuską,
lub zakapturzonych postaci uzbrojonych w kosy. Były to złe istoty,
które zaciągały dusze na wieczne męki w płomieniach.
Głównym
bohaterem jest książę Corum Jheal Irsei (,,Książę w
Szkarłatnym Płaszczu’’)
wywodzący się z rasy Vadhagh. Był synem księcia Klonskey
mieszkającym w zamku Erorn. Miał purpurowo – złoto – czarne
oczy. Ten wrażliwy młodzieniec o duszy artysty zaznał wielu
okrucieństw, które uczyniły z niego wojownika. Był to szlachetny
bohater martwiący się złem wyrządzanym wbrew własnej woli.
Przyjaciele:
Gigant
z Laahr – wysoki, pokryty brunatnym futrem humanoid o smutnej
twarzy. Łagodny i opiekuńczy, zginał zabity przez Szczepy Pony
(jeden z odłamów Mabden) podczas oblężenia zamku Moidelów.
Później okazało się, że jego postać przybrał Lord Arkyn,
Władca Ładu.
Margrabina
Rhalina – piękna i
inteligentna kobieta o czarnych włosach, wdowa po margrabim Moidelu
mieszkająca w zamku nad morzem. Pokochała z wzajemnością Corum,
który dzięki niej przekonał się, że nie wszyscy Mabden byli źli.
Shool
– pyszny i amoralny
czarownik, który chciał pokonać Ariocha by zostać Bogiem.
Przeszczepił okaleczonemu Corum oko boga Rhyn i 6 – palczastą
rękę boga Kwll. W rzeczywistości magiczna moc, którą się puszył
pochodziła od jego wroga Ariocha:
,,
[…] Nie zdawałem sobie sprawy, nie miałem pojęcia, że własna
moc Shool jest niewielka. To Arioch daje mu potęgę i Shool myśli,
że to jego własna. Ariocha to bawi – lubi posiadać przeciwnika,
z którym może się droczyć. Wszystko co Arioch robi jest
inspirowane jedynie przez nudę’’ - M. Moorcock ,,Kawaler
Mieczy’’.
Shool
w swojej siedzibie na Wyspie Objedzonego Boga uprawiał mięsożerne
rośliny, które karmił ludźmi. Gdy utracił swą moc sam został
przez nie pożarty.
Hanafax
– były kapłan uwięziony
przez Ragha – da – Kheta uciekł razem z Corum na wielkim
latawcu. Tymczasem Ragha – da – Kheta zostały zaatakowane przez
demony Shefanhow wezwane przez Corum. Kiedy Hanafax okazał się
sługą Ariocha udusiła go ręka boga Kwll, zaś Corum żałował
go.
Wrogowie:
Glandyth
– a – Krae był okrutnym
wodzem barbarzyńskich Mabden, który niesprowokowany wymordował ród
Corum, a jego samego pozbawił ręki i oka. Corum początkowo szukał
zemsty na nim, aż zrozumiał, że człowiek ten był narzędziem
Ariocha.
Arioch
(w tradycji okultystycznej:
imię demona zemsty) był tytułowym Kawalerem Mieczy; demonem chaosu
i jednym z Władców Mieczy. Miał brata Mabelrode i siostrę
Xiombarg. Mógł przybierać wygląd odrażający (obleśnego,
nagiego olbrzyma o obwisłym brzuchu) lub przeciwnie – piękny.
Czczący go Mabden:
,,[…]
Jak wszy pełzali i biegali po olbrzymim cielsku Boga, rwąc skórę
zębami, pożywiając się jego krwią i ciałem. [...]’’ - op.
cit.
Scenę
tę można interpretować dwojako: jako demoniczną parodię
Eucharystii (średniowieczna idea szatana jako małpy Boga), bądź
też jako nawiązanie do chińskiego mitu o pierwotnym bóstwie Pan –
Ku (ludzie mieli powstać z owadów, które zalęgły się w jego
martwym ciele). Atrybutem władzy Ariocha był olbrzymi, czarny
miecz, zaś jego herb stanowiła wymyślona przez Moorcocka gwiazda
Chaosu (osiem strzał rozchodzących się promieniście). Symbol ten
jest używany przez współczesnych okultystów min. przez Aleksandra
Dugina. Corum wykradł serce Ariocha i zmiażdżył je ręką boga
Kwll. Kawaler Mieczy umarł i zatriumfował Ład.
Powieść
jest ciekawa, a jej bohater budzi sympatię i współczucie.
Pojawiają się w niej wątki antymagiczne (ukazujące magię jako
rzecz bardzo niebezpieczną):
,,Czary
zazwyczaj wymykają się spod kontroli czarownika – powiedział
cicho Hanafax. - To niezależna potęga, jak mówiłem’’ - op.
cit.
Stosowanie
magii nawet w dobrym celu prowadzi do nieszczęść co współbrzmi z
nauczaniem Kościoła :).