W maju
2024 r. obejrzałem ,,Kryształowy
kamień’’ (ang.
,,Crystalstone’’),
amerykańsko – brytyjsko – hiszpański film fantasy z 1987 r. w
reżyserii Antonia Pelaeza (1921 – 1994). Należy zaznaczyć, że
motywów fantastycznych jest w nim jak na lekarstwo czym przypomina
niektóre opowiadania Aleksandra Grina czy Andrzeja Pilipiuka (z
cyklu ,,bezjakubowego’’).
Tytułowy
kamień był ogromnym diamentem. Zdobył go w XVI wieku hiszpański
konkwistador, Alonso de Alba podczas walk z Aztekami w Meksyku.
Klejnot znajdował się na fikcyjnej wyspie (jedyny motyw, który
można przypasować do szeroko pojętej fantastyki), mieszczącej
ruiny klasztoru. Wskazówki prowadzące do skarbu były ukryte
wewnątrz trzech drewnianych krzyży.
W
1908 r. w Hiszpanii żyło kochające się rodzeństwo; Pablo i jego
młodsza siostra, Maria. Po śmierci swej matki, Izabeli, dzieci
uciekły, aby uniknąć rozdzielenia przez bezduszną ciotkę. Były
świadkami morderstwa, prześladowanymi przez jego sprawcę z hakiem
zamiast ręki. Odbyły podróż na wyspę w poszukiwaniu
Kryształowego Kamienia razem z kapitanem; uwolnionym z więzienia
alkoholikiem, niesłusznie oskarżonym o morderstwo na starym
antykwariuszu. Kapitan okazał się ich ojcem i przygarnął je do
siebie.
Film
ma bardzo pozytywne, prorodzinne przesłanie. Kapitan po odzyskaniu
dzieci przestał pić co wskazuje na miłość jako najlepszą
motywację do stawania się lepszym. Zawiera też odniesienia do
chrześcijaństwa np. trzy krzyże prowadzące do skarbu nawiązują
do Golgoty, gdzie dokonała się zbawcza ofiara Chrystusa.