poniedziałek, 4 kwietnia 2022

Mity o mrówkojadach

 


,, [...] rozpowszechnione w Ameryce Południowej od Rio Negro (...) po Chaco (...) wierzenia głoszą, że nie istnieją samce mrówkojada i że wszystkie osobniki, będąc samicami, zapładniają się bez ingerencji czynnika zewnętrznego. [...] Kalina z powodu pręgi na sierści nazywają mrówkojada wielkiego 'ojcem pekari obrożnych' (...). Jakąkolwiek wagę na ten ostatni szczegół, transformacja takana mrówkojada - samicy samodzielnie się zapładniającego w samca zdolnego do poczęcia i rodzenia dobrze pokazuje, że Indianie ci opatrują płcie współczynnikiem równoważności, który czyni je zamiennymi w obie strony z jednaką łatwością. 

 


    Nie spotkaliśmy wierzenia o jednopłciowym mrówkojadzie wśród Toba, ale pośrednio poświadcza je fakt, że jeszcze dziś Indianie ci, napotkawszy odchody mrówkojada wielkiego, idą polować gdzie indziej z powodu przekonania, że zwierzę to żyje samotnie i dlatego ślady jego obecności wykluczają obecność innych zwierząt (...)'' - Claude Lévi - Strauss ,,Od miodu do popiołów'' (przypis 2 na str. 285 - 286).


Dar pancernika




 ,, [...] pewien Indianin był tak leniwy, że jego szwagier (brat żony), mając dość żywienia go, postanowił się go pozbyć. Każe mu więc zejść po lianie do nory pancernika pod pretekstem schwytania zwierzęcia; potem zastawia wejście i ucieka. Przyjęty przez pancernika, człowiek poznaje /Idsetti deha/, lud karłów bez odbytu, które żywią się wyłącznie zupą i wonią jadła. Niezdolny zapewnić im brakującego otworu lub z powodu niesmaku, jaki w nich wzbudził widok jego wypróżniania się, bohater nakłonił pancernika, by ten zaprowadził go z powrotem do domu. Wcześniej jednak pancernik nauczył go metody polowania polegającej na wskoczeniu do garnka z wrzątkiem i wypłynięcia przez dno z wodą. Łowca ląduje wtedy w krainie pełnej zwierzyny i wystarczy mu zabijać ją i piec mięso, które jego żona wyjmie z garnka po tym, jak wyjdzie z niego jej mąż. Zły szwagier chce go naśladować, ale nie ma magicznego grzebienia podarowanego przez pancernika i umiera od poparzeń (...)'' - Claude Lévi - Strauss ,,Od miodu do popiołów'' (przypis 1 na str. 271)

 


 

Wypatroszyli go i uciekł





 ,,Był sobie raz Indianin żyjący z żoną i synem z poprzedniego małżeństwa. Niepewny, co pod jego nieobecność może się dziać między chłopcem a jego macochą, postanowił ożenić syna i udał się do bardzo odległego kraju poszukać chłopcu żony. Zamieszkiwali tam Indianie ludożercy, którzy go schwytali i wypatroszyli, by upiec jego wnętrzności i je zjeść. Zdołał się jednak uratować. [...]'' - Claude Lévi - Strauss ,,Od miodu do popiołów''