,,Z listów markizy de Sévigné dowiadujemy się, iż pewna dama 'piła w ciąży tyle czekolady, że wydała na świat chłopczyka czarnego jak diabeł, który zaraz umarł'. Przypuszczać należy, że to nie czekolada spowodowała czarną skórę niemowlęcia, ale jakiś jurny Murzyn'' - Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''
czwartek, 11 kwietnia 2019
Legendy o herbacie
,,Według chińskiej legendy przed pięcioma tysiącami lat cesarz Szen - Nung pijał wywar z ziół herbacianych. Buddyjska legenda twierdzi, że święty mąż Bodhidarma pewnego dnia ze znużenia zasnął. Po zbudzeniu się uciął sobie powieki i rzucił je na ziemię. Z każdej powieki wyrósł krzew. Spróbował jego liści i znużenie minęło bez śladu. Od tego czasu sekta Zen upamiętnia ten cud ceremonią herbacianą'' - Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''
Św. Piwa z Warki
,,Współcześni temu papieżowi [Klemensowi VIII, który sprawował pontyfikat w latach 1592 - 1605 - przyp. T. K.] odnotowali anegdotę, związaną z odejściem z tego łez padołu Klemensa, który wcześniej, zanim został głową Kościoła, był nuncjuszem w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Otóż, goszcząc w naszym kraju, rozmiłował się w piwie wareckim. W czasie agonii ponoć mówił: 'Piwa di Warka'. Zebrani przy jego łożu kardynałowie, sądząc, że jest to jakaś polska święta, zaczęli się modlić: 'O santa Piva di Warca'. Tyle anegdota o zamiłowaniu tegoż papieża do piwa'' - Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''
Anegdota ta zainspirowała mnie do napisania opowiadania fantasy ,,Piwa'' dostępnego na tym blogu ;).
Legenda o kawie
,, [...] wszystko zaczęło się od kozy. Było to na etiopskiej ziemi. [...] napój - jak głosi arabska legenda - zawdzięczamy pastuchowi kóz, noszącemu imię Kaldi.
Był - wedle arabskich podań - rok 858. Po wielu dniach wędrówki po wymarłych górach, gdzie na wyjałowionej ziemi rosły tylko osty i krzewy, kozy - mało wybredne - znalazły nagle pożywienie. Po kilku dniach pasterz uważnie zaczął przyglądać się stadu, które przestało beczeć, za to zajęło się zajadaniem owoców nieznanego Kaldkiemu krzewu. Otóż krzaki, których owocami były niewielkie, zielone kulki, bardzo nęciły kozy. Zjadały one te dary nieba niezwykle chętnie, wręcz pożerały. Ale nie tylko syciły swoje żołądki. Po takim pożywieniu w zwierzęta wstępował nowy duch. Mijało zmęczenie, kozy były dziwnie podekscytowane, a całe stado - mimo iż zbliżała się podwieczorna pora - gotowe było do dalszej drogi.
Kaldi sam spróbował owoców. Jemu też senność minęła. Na noc zapalił ognisko. Tym razem krzew dziwnej rośliny zaczął płonąć, pożar szybko się rozprzestrzenił, zapach palonych ziaren był miły podniebieniu. Od tej pory, zanim zaczął żuć kawę, postanowił ją podpalać i dopiero po utłuczeniu ziaren brać do ust. Od tej pory żucie kawy, a potem zalewanie ziaren wrzątkiem stało się codzienną czynnością koczowniczych plemion etiopskich'' - Michał Rożek ,,Smakowitości obyczajowe''
Subskrybuj:
Posty (Atom)