Nieoczekiwanie w mieszkaniu Jeny pojawiła się druga niezwykła osoba.
- Ten człowiek to Ustrój Polski... - wyjaśnił Rok 1999.
Ów mężczyzna miał głowę Lenina, ale tylko z jednym okiem, w którym zamiast źrenicy był napis ,,Agora S. A.'' Miał on też ręce i nogi Adama Smitha, brzuch Bakunina, zaś jedna z jego dłoni należała do Konrada Adenauera.
- Wiesz, co - zagadnął do Jeny - widzisz mnie ilekroć włączysz telewizor, ale zawsze noszę maskę. Teraz jej nie mam i widzisz mnie takim jaki istotnie jestem. Nie jestem ani Leninem, ani Adenauerem - jestem Ustrojem Polski.
- Lenin nie nosił chyba czarnej przepaski na oku? - spytała Jena.
- W latach 1944 - 1989 miałem dwoje oczu, lecz Wałęsa wybił mi jedno - mówiła głowa Lenina. - Lecz teraz przyjdzie ten, który ma Marksa za ojca i Targowicę za matkę - on mi nowe oko wstawi i krzywdą Polaków je napełni. A poznacie go po tym, że będąc przeciwnikiem Konkordatu odwiedzi Papieża. Jego nazwisko jak Twoje, PPN - owskie, ale szwedzkie, nie polskie!
- ,,Sławny minister Ludwika XIV Colbert był człowiekiem wielkiej uczciwości, pracowitości i erudycji, posiadał on zdolności jakie są potrzebne do tego, by wprowadzić systematyczność i ład do gospodarki dochodami publicznymi. Niestety ów minister przejął wszystkie przesądy systemu merkantylistycznego, który w swej naturze i istocie jest systemem ograniczeń i reglamentacji''.
- ,,Rewolucjonista nie może mieć nawet imienia''!
Mówiły to kolejno ręce, nogi, oraz brzuch. Teraz tylko dłoń Adenauera miała się wypowiedzieć. Zacisnęła się w pięść i rzekła do głowy:
- Powinnaś być rozwalona jak Mur Berliński, wyklęta jak idea, którą głosisz, zdeptana butami Solidarności - lecz im później będziesz ukarana, tym sroższą karę poniesiesz. Ty, co oczekujesz, aż dziecię Marksa jeszcze wyższy tron ci wzniesie, do czeluści z niego strącona będziesz. Lustracji się nie boisz, lecz Boża sprawiedliwość z wszystkich pomordowanych księży, nienarodzonych dzieci, wilków, chartów, żołnierzy WiN - u i AK cię rozliczy. Rośniesz na zdobyczy Magdalenki - używasz mnie jako pustego sloganu, a w rzeczywistości miast stać na piedestale jako nawóz na polu ci służę i grób tobie kopię! Leżę, a wokoło za kulisami, Polacy robią błoto swoimi łzami. Ja je ugniatam i ugniatam palcami, aż Nowego Wałęsę ulepię, który ciebie zetnie z szyi i wrzuci do jeziora ognia, gdzie Grubej Kresce miejsce przeznaczone!
- To wszystko jest prawda, ale o tym się nie mówi - rzekł Rok 1999 do Jeny. - Przecież mówiłem Ci, że Twój Naród musi się jeszcze z czerwonych okowów wyzwalać.
Gdy Ustrój Polski zamilkł, do pokoju weszła jej młodsza siostra Casiya trzymając z ręku szczotkę i szufelkę. Zobaczyła niezwykłych gości i ...
- Aj, aj, aj - aj, aj, aj - powiedziała. - A cóż to za bandzior?!!!
- Polakom powiadaj, że Ustrój swego państwa widzieli - jako chcieli - odpowiedział Ustrój Polski.
- A ty mi przepadaj komuchu jakiś warchole, huś ha, zamiataj Jasne Błonie! - mówiła siostra Jeny.
- Polakom powiadaj... - nalegał Ustrój Polski.
- Huś ha na pole kacapie, burżuju, nihilisto, chadeku...
- Koleżankom szepnij w szkole...
- Wynocha warchole! A czerwony, czarny, brunatny, biały nygusie! Żeby cię Lepper rozszarpał paralusie! - krzyczała młodsza Blackeyova.
- A Gierek powie: ,,Kto mnie wołał, czego chciał''? - ostrzegał dziwny jegomość.
- A brunatny nygusie! Wynocha europaralusie!
- Choć wrogowie Leppera to więksi niż on, wrogowie demokracji, ale Andrzej nie ma racji, gdy o Gierku jak o dobrym przywódcy będzie mówił. Bo chwalić komunistów może tylko człowiek głupi... - znów ostrzegł Ustrój Polski.
- Idź precz, idź precz, rozbijaj się na piłkarskim stadionie, huś ha hulaj komuchu - warchole! - Casiya nie ustępowała.
Dopiero gdy Jena zwróciła jej uwagę, że nie powinna wchodzić bez pukania, ta przeprosiła i zdziwiona wyszła. Ustrój Polski zaczął śpiewać:
,,Miałeś Adam związku znak,
Znałeś Adam władzy smak,
Lechu stołek ci zabierze,
Już obrócił ustrój w pierze,
A ty powiesz jeszcze TAK...''
Tymczasem zza okna, ze strony boiska rozległ się basowy śpiew postaci siedzących na żelaznym płocie ogradzającym boisko miejscowej szkoły:
,,Póki cała prezydencka szyja
Póki nowy Nowosilcow jeszcze pija
Nie uwierzę, że nam sprzyja,
Dekomunizacja, lustracyja...!''
Na te słowa Ustrój Polski stawał się coraz bledszy, aż rozpłynął się całkowicie.
- No to jak? Jedziemy do Armagedonu? - wyrwał Jenę z zadumy Rok 1999.