,,Zgoda buduje, niezgoda rujnuje’’ - przysłowie
Ignacy Krasicki w niedawno odnalezionym rękopisie zatytułowanym ,,Eris słowiańska’’, opisał pochodzenie i działalność Jędzy Niezgody. Grecy widzieli w niej boginię Eris, której złote jabłko stało się przyczyną wybuchu wojny trojańskiej. Rzymianie określali ją zaś imieniem Dyskordia. Służyła smoku Rykarowi i kolejnym wcieleniom Czarnoboga, wszędzie niszcząc pokój, przyjaźń i miłość. Na miniaturze z manuskryptu Krasickiego widzimy ją jako trupiobladą niewiastę o czarnych ustach, spowitą w kir i złoto.
Słowianie znali też przeciwieństwo Jędzy Niezgody; Enkę posłaną przez Ageja do uśmierzania waśni i sporów. Godzila, przez Rzymian nazywana Konkordią, wykluła się w erze pierwszej z lazurowego jaja upstrzonego brązowymi cętkami, które złożyła smoczyca Altaira, macierz smoków. Jajo usiłowały rozbić i wyssać upadłe upiory, zwane wąpierzami. Na szczęście odpędziła je batem czysta Dziewanna. Wysiedziała Jajo Zgody przybrawszy postać samicy ogromnego dudka, później zaś wykarmiła dziecię smoczycy Altairy własnym mlekiem. Godzila przemierzała prastare puszcze pod postacią czarnowłosej nimfy w zwiewnej, białej sukience. Jej twarz wydawała się szczególnie piękna żmijom, bowiem pokrywały ją turkusowe, jaszczurcze łuski. Miała także jedno oko złote, drugie zaś zielone, białe zęby podobne do szpilek i długi język rozdwojony jak żądło żmii albo warana. W ręku trzymała kwiat ostu. Kiedy chciała kogoś nagrodzić, z jej kłującego berła sypały się złote monety, muszelki kauri, cukier i orzechy. Karząc, oczywiście tylko w ostateczności, potrafiła nim zadać piekący ból, a nawet zamienić czyjegoś krzywdziciela w żabę lub robaka. Przyuczona przez Dziewannę wypasała stada węży i jaszczurek. Ze żmijowego jadu warzyła surowicę przeciw ukąszeniom i inne leki, a ponoć znała też zaklęcia odmładzające i wydłużające życie, których powiernikami uczyniła wypasane przez siebie gady. Jej mowa była mądra i uspokajająca. Godzila siłą perswazji potrafiła ułagodzić niejedno zapalczywe serce.
Jako swą patronkę obrały ją afonaje. Była to rasa małpoludów mieszkających w mroźnej ziemi Kola, niskiego wzrostu, pokryte brązowym futrem i obdarzone zadartymi nosami. Bijąc dłońmi w bębny, prosiły Godzilę, aby obroniła ich przed wyniszczeniem przez ludzi. Opowiada się, że dzięki jej opiece, afonaje do dziś przetrwały na pustkowiach ziemi Kola…