,,Zwano mnie Hjalmar, Tyr, Bragi, Bran, Horsa, Eric i John. Z dłońmi unurzanymi we krwi przemierzałem wyludnione ulice Rzymu za żółtowłosym Brennusem. Wędrowałem przez splądrowane plantacje z Alarykiem i jego Gotami […]. Z mieczem w dłoni zszedłem z galery Hengista, by brodząc w pianie morskiej dojść na ląd i krwią położyć podwaliny pod Anglię. Kiedy Leif Szczęściarz dojrzał szerokie, białe plaże nieznanego świata, stałem obok niego na dziobie drakkara, a wiatr targał mi złotą brodę. A kiedy Godfryd de Boullion powiódł krzyżowców na Jeruzalem, ja w hełmie i zbroi łuskowej byłem pomiędzy nimi'' – Robert Ervin Howard ,,Dolina Czerwia''.
W
2011 r. przeczytałem
opowiadanie ,,Dolina
Czerwia'' pióra Roberta
Ervina Howarda, twórcy postaci Conana, zamieszczone w antologii
,,Wielka księga fantasy
tom 1'' pod redakcją
Mike'a Ashleya. Głównym bohaterem i zarazem narratorem jest żyjący
w pierwszej połowie XX wieku, kaleki James Allison, który opowiadał
swemu przyjacielowi o swych rzekomych poprzednich wcieleniach. W
prezentowanej opowieści przedstawiał swoje życia jako Niorda (imię
jednego ze skandynawskich bogów morza) – potężnego,
barbarzyńskiego wojownika z zamierzchłej prehistorii, którego
czyny przeszły do legendy. Żył w czasach przypominających świt
ery hyboryjskiej. Fabuła koncentruje się na opisie walki jego
plemienia z dzikimi Piktami (z którymi w końcu zawarli pokój), a
także o potyczkach bohatera z groźnymi stworzeniami. Były to:
tygrys szablozębny (Niord jako pierwszy pokonał go w pojedynkę),
olbrzymi, jadowity wąż Santha (Stygijczycy czcili go jako boga
Seta, zaś Semici utożsamiali z Lewiatanem i szatanem), oraz
tytułowy, potworny Czerw. Ten ostatni był olbrzymi, biały i
gładki, miał płaskie macki, czułki i … trąbę jak u słonia, a
do tego aż 40 oczu (sic!). W wizerunku tej istoty widać wpływy
mitologii Lovecrafta (Howard przyjaźnił się i korespondował z
Lovecraftem). Niord poległ w walce z Czerwiem, zaś opłakiwał go
Pikt Grom.
W
opowiadaniu spodobały mi się odwaga bohatera i liczne odwołania
historyczno – mitologiczne. Zastrzeżenia budzi motyw reinkarnacji
(jako katolik stanowczo odrzucam wiarę w wędrówkę dusz), a także
wielkie okrucieństwo walk z Piktami – miejscami przypomina to
hitlerowską propagandę o dawnych Aryjczykach. Myślę jednak, że
tak naprawdę, ,,Dolina
Czerwia'' nie propaguje
nazizmu, a to ze względu na fragment:
,,Zasadą przetrwania była bezwzględność, lecz dziś więcej w ludziach nieopanowanego okrucieństwa niż kiedykolwiek było w nas''
-
czyżby
był to przytyk do okrucieństwa I wojny światowej (niedawno była
rocznica...), do zbrodni Lenina, Stalina i Hitlera?