Przebywając
w ogrodzie zoologicznym widzi się zwierzęta krańcowo różne z
krańcowo różnych rejonów świata np. żubr z Europy, panda z
Azji, krokodyl nilowy z Afryki, bizon z Ameryki Północnej, jaguar z
Ameryki Południowej, kangur z Australii i pingwin cesarski z
Antarktydy. Przedmiotem naszych rozważań będzie zoogeografia –
nauka o rozmieszczeniu zwierząt na terenie globu.
Jej precedensów, a może
początków należy szukać w zapomnianych już sporach o usytuowanie
ziemskiego raju Edenu. W średniowieczu terenem, który miał go
mieścić było pandemonium cudów – Afryka (człowiek naprawdę
powstał na jej terenach). Z czasem coraz bogatszy materiał badawczy
i rodzący się ewolucjonizm rodziły pytanie: jak wyglądało takie
miejsce, które mogłyby zamieszkiwać organizmy z różnych
środowisk?
Karol Linneusz kompromisowo usytuował Eden na wyspie. Później
jednak spór ucichł na dobre, ponieważ Religia i Nauka zawarły
wzajemnie szanujący swe prawa konkordat.
Twórcą zoogeografii był Alfred
Russell Wallace – XIX – wieczny ewolucjonista, współpracownik
Karola Darwina i Henry'ego Batesa. Zamieszkany przez rozliczne
zwierzęta świat dzieli się na tzw. królestwa (Arktogea, Neogea,
Notogea i Antarktis). Królestwa dzielą się na krainy, a te z kolei
na dzielnice. Polska znajduje się w królestwie Arktogea, a krainie
paleoarktycznej, w dzielnicy europejskiej. Przypatrzmy się temu
bliżej.
- Kraina paleoarktyczna ciągnie się
od Portugalii po Rosję i od Norwegii po Egipt. Obejmuje dzielnice:
arktyczną, europejską, śródziemnomorską, środkowoazjatycką,
syberyjską i mandżursko – chińską.
- Kraina orientalna ciągnie się od
Indii po Indonezję, a dzielnice, które ją tworzą to:
zachodnioindyjska, wschodnioindyjska, malajska i celebeska.
- Kraina etiopska to Afryka na
południe od Sahary, składająca się z dzielnic: zachodnio -,
wschodnio – i południowoafrykańskiej.
- Kraina madagaskarska to Madagaskar,
a także Komory, Maskareny, Seszele i pomniejsze wysepki. Brak
dzielnic.
- Kraina holeoarktyczna: Nowy
Świat od Alaski i Grenlandii po północ Meksyku. Składają się
nań dzielnice: arktyczna, kanadyjska i sonorska.
- Kraina neotropikalna: Nowy Świat od
południa Meksyku po Ziemię Ognistą, posiada dzielnice:
środkowoamerykańską, antylską, brazylijską i chilijsko –
patagońską.
- Kraina australijska: Australia i
wyspy Oceanii, na które składają się dzielnice: australijska,
nowozelandzka, nowogwinejska, polinezyjska i hawajska.
- Kraina Antarktis:
Antarktyda, brak dzielnic.
Królestwo Arktogea
skupia w sobie krainy: paleoarktyczną, orientalną, etiopską,
madagaskarską i holoarktyczną, Neogea – neotropikalną, Notogea –
australijską. Spory dotyczą rozdzielenia krain: orientalnej i
australijskiej.
Przez miliony
lat swojej egzystencji, zwierzęta przechodziły z kontynentu na
kontynent, a akwenu do akwenu w rozmaity sposób. Jedne zrobiły to
siłą swych łap lub skrzydeł np. psowate i konie przeszły przez
Cieśninę Beringa ze Świata Nowego do Starego, lub kormorany, które
na Galapagos przyleciały z kontynentu i po przybyciu na wyspy,
doszło do uwstecznienia się ich skrzydeł. Na Hawajach tamtejsze
pająki przeleciały przez oceany unoszone wiatrem na pajęczynowych
,,
spadochronach''
(,,
babie lato''),
a autochtoniczne ślimaki dostały się przyklejone do mułu, który
brudził nogi ptaków wodnych.
Liczne są też
przykłady powiększania areału (miejsca zamieszkania) danego
gatunku przez człowieka. W Polsce dotyczy to następujących
gatunków: raka pręgowanego sprowadzonego z Ameryki Północnej,
kraba wełnistoszczypcego i krabika amerykańskiego do Bałtyku z wód
opływających Chiny w pierwszym i Amerykę Północną w drugim
przypadku, stonki ziemniaczanej zawleczonej z USA i śpieszka
ciepalarnianego z Dalekiego Wschodu, amura białego sprowadzonego z
Dalekiego Wschodu (z ówczesnego Związku Radzieckiego), bażanta z
Gruzji, piżmaka z Ameryki Północnej, jenota z Dalekiego Wschodu i
również orientalnego – jelenia sika, a także sprowadzonych:
królika (Hiszpania), muflona (Korsyka) i daniela (Europa
Południowa). Czytelnik mógłby zapytać: Jaka jest różnica między
sprowadzeniem a zawleczeniem i czy to nie jest to samo? Nie.
Sprowadzenie bowiem oznacza introdukcję zamierzoną, zaś
zawleczenie – introdukcję mimowolną (reintrodukcja to
sprowadzenie danego gatunku zwierzęcia lub rośliny na tereny ongiś
przez nie zamieszkiwane np. bilby, żubr). To wszystko są przykłady
rozszerzania areału.
Co może być
czynnikiem zmniejszania zasięgu (rozległości areału)? Do przyczyn
naturalnych należy zaliczyć zmiany klimatu np. pustynnienie
wytrzebiło diprodony w Australii, oraz żyrafy w Egipcie i na
Saharze. Jeszcze bardziej srogim czynnikiem jest działalność
człowieka jak zmasowane odłowy i niszczenie siedlisk (jej ofiarami
były: tur, tarpan, kwagga, antylopa modra, bawolec rudy, gołąb
wędrowny i inne, które już wyginęły, podczas gdy inne jak
ryjówka białowieska i skrzelopływka bagienna zepchnięte zostały
na skraj zagłady). Oczywiście zasięg ograniczają także zasolenie
wód jak i kontury kontynentów.
Zoogeografowie
używają też takich terminów jak: gatunek endemiczny, lub
kosmopolityczny. Co one oznaczają? Otóż endemity to te zwierzęta
lub rośliny, których areał jest ograniczony do jednego
niewielkiego miejsca na Ziemi np. katta na Madagaskarze, legwan
morski na Galapagos, czy kiwi na Nowej Zelandii.
Natomiast
gatunki kosmopolityczne zasiedlają niemal całą planetę na ogół
z wyjątkiem Antarktydy, lecz czasem nawet tam się trafiają (myszy
w bazach polarników). Do kosmopolitów zaliczamy: tasiemce, glisty,
muchy, komary, karaluchy, mrówki faraona, wróble, myszy, szczury, a
także ludzi. Żyje też wiele gatunków z ekologicznego punktu
widzenia będących formą pośrednią między endemitami, a
kosmopolitami np. lwy, żyrafy, bobry, niedźwiedzie brunatne etc.
Usytuowanie
Polski w Europie Środkowej (między Rosją a Niemcami) wiąże się
z małą liczbą endemitów. Oczywiście są wyjątki. Wymienić tu
należy: skrzelopływkę bagienną (Niski Staw Gąsienicowy w Polsce
i Niżny Furkotny Stav na Słowacji) i ryjówkę białowieską z
pogranicza Polski i Białorusi. Z roślin są to: brzoza ojcowska
(Ojców) i sosna kołnierzykowata (Puszcza Białowieska).
Na początku XX
wieku żył niemiecki meteorolog Alfred Wegener, który zwróciwszy
uwagę na zarys kontynentów Afryki i Ameryki Południowej, które po
imaginacyjnym przystawieniu do siebie pasowałyby jak ulał, jakby to
były części jakiejś układanki, sformułował teorię o Pangei –
prehistorycznym Superkontynencie, który z czasem uległ podziałowi
aż do formy aktualnej, która też jest efemeryczna (np. Morze
Śródziemne najprawdopodobniej jest w stanie zaniku). Jak wszystkim
wielkim uczonym, jemu też nie dawano wiary. Geolodzy byli urażeni
tym, że meteorolog odkrył to czego oni nie odkryli. Nie dawała
temu wiary też opinia publiczna, dlatego także, że Wegener był
Niemcem, a w czasie I wojny światowej jego rodacy walczyli z wieloma
narodami. Aktualnie jednak teoria Wegenera zdobyła w nauce to samo
miejsce co dorobek Kopernika, Darwina czy Einsteina. Istnieją
przykłady zaczerpnięte z zoologii, które potwierdzają teorię
Wegenera.
Jednym z
najlepszych są manaty; syreny żyjące u zlewisk Atlantyku. Syreny,
w tym manaty nie są dobrymi pływakami. Unikają otwartego morza.
Zamieszkują płycizny, a nawet rzeki – Amazonkę i Orinoko w
Ameryce Południowej. Mimo to występują po obu stronach Atlantyku.
Musiały więc wyewoluować tam w czasach kiedy ocena ten był
węższy, bowiem żaden manat nie przepłynąłby od wybrzeży Afryki
do wybrzeży Ameryki Południowej. Po prostu nie dałby rady.
Już paleontologia
dostarcza dowodów na teorię Wegenera. Mam na myśli zauropody. W
Europie żył seismozaur, w Azji – muszaur i memenchizaur. Afrykę
zasiedlały dikreozaur i wulkanodon, Amerykę Północną -
diplodok, apatozaur i brachiozaur, zaś w Ameryce Południowej żyły
argentynozaur i saltozaur.
Z czasów
współczesnych pochodzi oklepany przykład bezgrzebieniowców. W
Afryce żyje struś afrykański.Na Madagaskarze żył wytępiony już
epiornis (mamutak). Po argentyńskiej pampie biega nandu, zaś po
scrubie – emu (gatunkiem wytępionym jest emu czarne). Na Nowej
Zelandii były to kiwi i moa (ten ostatni wytępiony), zaś na Nowej
Gwinei – kazuar.
Analogicznie
jest z psowatymi: wilk w Europie, cyjon w Azji, likaon w Afryce,
kojot w Ameryce Północnej, wilk grzywiasty w Ameryce Południowej,
dingo w Australii, a wymarły już karrueche na Nowej Zelandii.
Przykładów tych można mnożyć w nieskończoność.
Porozmawiajmy
teraz o skutkach introdukcji gatunków zwierzęcych do środowisk
innych niż pierwotnie przez nie zamieszkane. Wiele jest przykładów
negatywnych, stanowiących ostrzeżenie dla przyszłych i obecnych
pokoleń czym grozi chęć poczucia się przyrody nie partnerem lecz
okupantem. Okonie nilowe sprowadzono do jeziora Tanganika w celu
uzyskania cennej ryby połowowej. Skończyło się jednak na
wytępieniu wielkiej liczby miejscowych gatunków przy jednoczesnym
powiększeniu nędzy ludzi mieszkających nad jego brzegami. Szkody
wyrządzają też ślimak
Achatina
fulica na Hawajach (oraz
w Indiach, ale do tych ostatnich został zawleczony) jak i jeleń
szlachetny na Nowej Zelandii. Wymienione tu zwierzęta nigdy jednak
nie były szkodnikami na terenie swego pierwotnego areału np. okoń
nilowy w Nilu,
Achatina
fulica w Afryce, czy
jeleń szlachetny w Europie. Czasem szkody dają się naprawić.
Wytępiono niefortunnie introdukowane jenoty w Wielkiej Brytanii
(dopomógł wyspiarski charakter tego kraju) czy gronostaje na Nowej
Zelandii. Lepiej jednak było myśleć zanim się rozpoczęło
sprowadzanie.
Najsłynniejszym
przykładem są króliki w Australii sprowadzone do celów
łowieckich. Było to w XIX wieku, a skończyło się z opłakanym
skutkiem. Króliki stworzyły konkurencję pokarmową dla kangurów,
wombatów i bilby, ale także dla hodowanych przez ludzi bydła i
owiec. Błąd powinien być tym bardziej zawstydzający, ponieważ
już w starożytności Rzymianie introdukowali te same zwierzęta na
wyspy Morza Śródziemnego, a katastrofa była taka sama. W Australii
plagę królików zwalczano za pomocą myksomatozy.
Jeśli jednak
gospodarce introdukcyjnej towarzyszy zdrowy rozsądek, jej efekty są
pozytywne i przynoszą korzyść. Jako przykład można wymienić
południowoamerykańskie ryby gambuzje sprowadzone do Europy
Południowej, aby zjadały larwy komarów. Rybom tym wdzięczna
ludność na Korsyce wystawiła pomnik (sic!).
Innym
przykładem są renifery sprowadzone na Kamczatkę i to przez samego
dr Benedykta Dybowskiego; patriotę, zesłańca i badacza fauny
Bajkału, pioniera ewolucjonizmu w Polsce. Był on wielkim
zwolennikiem gospodarki introdukcyjnej min. planował sprowadzić w
Tatry burunduki i jaki. Renifery przywiózł aby ulżyć nędzy
rdzennej ludności Kamczatki. Napotkał sprzeciw jej gubernatora
Mikołaja Hrebnickiego (ten ostatni argumentował swoją dezaprobatę
rzekomymi obawami o napaści reniferów na ludzi, o to, że mogą
wystraszyć kotiki, lub zarazić je swoimi pasożytami) i pomoc ze
strony Lugiebila, członka amerykańskiej kompanii handlowej.
Renifery wbrew zarzutom Hrebnickiego przyniosły dużo dobrego
autochtonom. W ich wyobraźni Dybowski przerodził się w dobroczynne
bóstwo, w Stworzyciela Rena... Trudno im było z powrotem uznać
polskiego uczonego za człowieka. Wówczas odwdzięczyli się
przysyłając do muzeum we Lwowie jedyny na świecie kompletny
szkielet krowy morskiej.