,,Słowiańska encyklopedia 'Obraz świata' z lat 469 – 480 podaje tu wzmiankę o córce Mokoszy (lub jej przydomku!) Dziecileli, lecz ta półlegendarna postać żyła w erze dwunastej, a nie jedenastej'' - ,,Tatra cz. III Ona i on''.
Z
woli
Ageja niektórzy Enkowie zstępowali na Ziemię, między podległe im
stworzenia, by opiekować się nimi, jako ich bracia i siostry według
ciała. Tak w erze ósmej Weles stał się wilkołakiem Welesławem,
w erze jedenastej – Swaróg królem ludzi Teostem Carem – Słońce,
zaś Mokosza w erze trzynastej jako królowa Mokra władała ludem
Mokszan, spokrewnionym ze Svamijczykami i Czudami, zaś w erze
dwunastej była iliryjską księżniczką Dziecilelą, największą z
jytnas owego eonu. Niektóre mity zamieszczone w ,,Codex
vimrothensis'',
podają, że nie była to Mokosza wcielona w ludzką niewiastę, jeno
córka oblubienicy Świętowita, są to jednak tradycje późne i
niepewne.
Ilirowie
byli potomkami Grabu i Jodły, zaś ich praojciec Ilarion, przez
Ruskolanów nazywany Iłarionem, przez Polan – Laryszem, zaś przez
Rzymian – Hilariusem, osiadł w ziemi Q- Sipar nad Morzem Rajskim,
do której przylegały ziemie Greków, Macedończyków i Słowian.
Ilirowie, lud założony przez Ilariona, żyli z uprawy ziemi,
pasterstwa i łowiectwa, podzieleni na rody, przez Słowian zwane
zadrugami, którym okazywali więcej posłuchu niż licznym, lokalnym
królom i książętom. Dopiero w następnej erze, Ilirowie zbudowali
jedno królestwo, graniczące z Epirem i toczące wojny z Rzymianami.
Wówczas to Teuta, królowa Iliricum wielokrotnie napadała i łupiła
rzymskie korabie pełne wszelkich dóbr, jednak prastaremu ludowi
Ilariona i tak przyszło dźwigać jarzmo rzymskiej niewoli.
Tymczasem
w pierwszych wiekach ery jedenastej, nad rzeką Siraką w Ilirstanie,
jak w mowie turańskiej nazywała się owa kraina, żył książę
Frenus, któremu złożyli hołd patriarchowie siedmiu góralskich,
rybackich i myśliwskich klanów. Władca ów pojął za żonę
Słowiankę z północnych ziemic, imieniem Żywie. Była córką
bana Dejvoka, niewiastą o piękności rusałki, odwadze Wiły,
mądrości żyjącej całe wieki później Światłosławy, córki
króla greckiego Jeszy i dobroci jytnas. Owa to Żywie Dejvokievna,
nosząca swe imię na cześć Ageja – Żywota, mimo cudzoziemskiego
pochodzenia pokochana tak przez prostych jak i przez możnych Ilirów,
urodziła księciu Frenusowi, silnemu jak niedźwiedź, odważnemu
jak leopard, a przy tym urodziwemu, mądremu i dobremu, córkę,
której nadała słowiańskie imię Dziecilela. Ilirowie nazywali
księżniczkę imieniem Velta, zaś jej matkę – Solaxia. Narodziny
Dziecileli zwiastowało niezwykłe wydarzenie. Oto na nocnym niebie
pojawiło się wielkie serce utworzone z gwiazd. W owym cudownym
znaku, tak prości jak i uczeni ujrzeli zapowiedź kogoś, kto swą
miłością będzie zmieniać świat. Dziecilela była pięknym
dzieckiem o sercu czułym i wrażliwym, pełnym miłości do Ageja,
Enków i innych stworzeń, a choć wychowywała się w bogatej
rodzinie, nie była obojętna na niczyją krzywdę. Swą urodą i
wdziękiem przypominała złotowłosą Mokoszę o sinych oczach, a
najbliżsi miłowali ją jakby malutką Enkę, dopiero co spadłą z
nieba.
Tymczasem
nadeszło zagrożenie ze wschodu... Plemiona turańskie pochodzą od
Grabu i Jodły, a ich praojcem był heros Tur, mieszkający gdzieś w
środkowej Azji w pobliżu Iranwedźu – kolebki Persów i Ariów.
Pierwszym państwem Wielkiego Turanu był chanat Turii, leżący na
turkmeńskiej ziemi i toczący wyjątkowo krwawe walki z Sinea i
Iranwedżem. Turianie mieli żółtą skórę i kose oczy. Na swych
stanicach nosili obraz lutego węża, przez Słowian zwanego
Gorynyczem, a powiadano o nich z trwogą, że odzyskiwali młodość
zrzucając starą skórę jak gady, a ponoć nawet w czasie bitew
przybierali postać ogromnych, jadowitych węży – trusi i zabijali
wrogów ukąszeniami, niemniej nie trzeba we wszystko wierzyć. Po
upadku Chanatu Turiańskiego zniszczonego przez najazdy Tartarów z
Mogol i Scytów z Altayany, plemiona turańskie zajęły stepy Taj –
Każk, Taj – Promet i Uzbecję, siejąc mord i pożogę. W VI wieku
ery XII, kiedy żyła Dziecilela, plemiona te zjednoczył król Turan
z Żelazną Maczugą, którego wykuta przez Čorty, zwane abaasami,
buława miażdżyła najtwardsze skały i pancerze. Turan był
potężny, chciwy, pełen buty i srogości. Utopił we krwi królestwo
zwane Armanem, zaniósł pożogę do Anatolii, by w końcu nałożyć
ciężkie jarzmo niewoli Trako – Słowianom, Macedończykom i
Ilirom. Książęta iliryjscy z lęku składali pokłon Turanowi i
przysięgali mu wierność na jego Żelazną Maczugę, lecz niezłomny
książę Frenus odmówił złożenia hołdu władcy najezdników i
niepomny gróźb króla, wciąż trzebił jego zagony. W końcu król
Turan przeciwstawił jego odwadze swój podstęp i zaprosił na
rozmowy pokojowe. Gdy Frenus, pan na Sirok – Sipar przybył bez
broni w umówione miejsce, pan i władca mnogich ludów Wielkiego
Stepu zdradziecko rozkazał szyć z łuku do iliryjskiego księcia,
który był honorowy i myślał, że wszyscy kierują się honorem.
Frenus zginął najeżony strzałami, a wojska Turanu zajęły jego
włości łupiąc, paląc, gwałcąc i mordując. Księżna Żywie
Słowianka próbowała bronić swych poddanych, dysponując jeno
garstką wojów, lecz wysłani przez króla Turana skrytobójcy,
których Arabowie nazwaliby asasynami, a Żydzi – sykariuszami,
zakradli się bezksiężycową nocą do namiotu matki wcielonej
Mokoszy i zadali jej białemu, a nagiemu ciału osiemdziesiąt ciosów
falistymi sztyletami i ucięli jej głowę, którą zdobiły
jedwabiste zasłony złotych włosów. Morderców dopadły i
uśmierciły obudzone nie w porę straże, lecz księstwa Sirok –
Sipar nic już nie mogło uchronić przed turańskim jarzmem i losem
męczeńskiego Armanu. Gdy z rozkazu Żelaznej Maczugi ziemia
nasiąkała krwią niewiast i dzieci, niejaki Polion, przez Słowian
zwany Sowińcem, zabrał ze sobą pięcioletnią księżniczkę
Dziecilelę i uciekł z nią daleko na północ, aż na ziemie
późniejszej Analapii, czyli obecnej Polski.
U celu wędrówki, Sowiniec zmarł we wsi Pałszyce, zaś księżniczkę
przygarnęli chłopi; gospodarz Igołom wraz z żoną. Odtąd
Dziecilela wychowywała się razem z gospodarskimi dziećmi, dzieląc
ich smutki i radości, prace i zabawy. Ona, Matka Wilgotnej Ziemi, z
której Wszechrodnego Łona brało pokarm całe stworzenie, jako
córka Aivalsy nieraz cierpiała z głodu i zimna. Ta, której ciało
kryło skarby, żyła teraz w biedzie i pogardzie, lecz jej serce
pozostało nadal pogodne i wrażliwe na krzywdę. Choć nie stać jej
było na posag, parobkowie oglądali się za jej złocistą kosą.
Dziecilela nie przyszła jednak na świat, by zakładać rodzinę, bo
do Ageja prowadzi nie jedna droga, lecz więcej. W siedemnastej
wiośnie życia, żegnana przez wszystkich, opuściła wieś i udała
się do grodu Dłuska – Pałżynu, gdzie założyła białą szatę
z wyhaftowanym na piersiach płomieniem, głowę przyozdobiła
wieńcem z maków, szyję czerwonym szkiełkiem, a palec pierścieniem
z rubinem i złożyła ślub zachowania dziewictwa po kres swych dni.
Została przyjęta w szeregi kapłanek samego Ageja – Osoby
Ognistej i z dziesięcioma siostrami, zamieszkała w Dłusku –
Pałżynie, gdzie zgłębiwszy liczne nauki, leczyła, zamawiała
choroby, uczyła dzieci, odbierała porody, wypędzała Čorty i
rysowała mapy. Którejś nocy w czasie postu i czuwania, w jej
umyśle po trzykroć rozległ się głos ,,Pragnę''!,
lecz nie wiedziała skąd pochodzi. Gdy ciężar zmęczenia, głodu
rozmyślań przygniatał ją do ziemi, ujrzała przed sobą krzepką,
grubą i brzydką babę o mokrych, siwych włosach, przepasaną
wodorostami, a woda lała się z niej tworząc kałuże. Nad jej
głową płonęła ognista korona. Dziecilela wiedziała, że ma
przed sobą babę wodną, która została jedną z jytnas.
-
Pokój tobie Dziecilelo, wcielona stworzycielko mej rasy –
pozdrowiła ją baba wodna. - Jam Babula, owa baba wodna, co w
ubiegłym eonie na przekór złości martwca, ratowała skazane na
śmierć niemowlęta w jednym z obozów Kościeja. Służysz swym
braciom i siostrom, ofiarując im swą dobroć, czas i wiedzę, lecz
Agej, którego znak nosisz na piersiach, żąda od ciebie jeszcze
więcej.
-
Czego żąda, pani? - spytała Dziecilela.
-
Chce, żebyś troszczyła się o tych, o których nikt się nie
troszczy, byś została matką skrzywdzonych i wydziedziczonych –
następnie oczom Dziecileli ukazały się wszelkie możliwe krzywdy i
niedole trapiące świat, a głos: ,,Pragnę!
Pragnę!''
brzmiał w jej sercu jak dzwon.
-
Tak uczynię – rzekła wcielona Mokosza, a Babula znikła.
Gdy
po rozmowie ze swą mistrzynią Opacichą, nabrała pewności, że
widzenie naprawdę pochodzi od Ageja, opuściła swój chram i
wspólnotę, a udała się do pobliskiej puszczy, gdzie postawiła
chatę, którą w pieśniach nazwano Leśnym Domem. Dziecilela nie
szczędząc modlitw i postów jęła się opieki nad trędowatymi i
uchodźcami, nad porzuconymi dziećmi, a nikt kto prosił ją o
pomoc, nie odchodził bez wsparcia czy pociechy.
,,Pewnego wieczoru krowa o imieniu Zemun poszła się paść. Wkrótce zaczęła dawać mleko, które rozlało się po niebie. Tak powstały gwiazdy. To one miały Słowianom wyznaczać granice ich ziem, których bronić mieli za wszelką cenę'' – Tomasz Ławecki, Robert Sypek i Magdalena Turowska – Rawicz ,,Mitologie świata. Słowianie''.
Niedługo
potem jak Dziecilela własnoręcznie zbudowała chatę z gliny i
sitowia w lesie, gdzie wypędzano trędowatych i niewierne żony,
oraz porzucano dzieci, przyszła do niej krowa, piękniejsza od
Krasuli z Pawlaczycy i wszystkich innych krów. Była biała, bez
najmniejszej łatki i władała ludzką mową. Powiedziała, że
nazywa się Zemun (Semuna),
że jest dzika, co było zgodne z prawdą, oraz, że od ludzi doznała
niemal samych krzywd, co również zgadzało się z faktycznym stanem
rzeczy, a potwierdzały to zabliźnione rany – ślady prób
skrępowania Zemun. Dziecilela jako wcielona Mokosza rozpoznała
prawdę w słowach krówki, a będąc litościwą, pozwoliła jej
zamieszkać ze sobą. Odtąd święta niewiasta mogła codziennie pić
mleko swej nowej przyjaciółki. Pamięć o krowie Zemun przetrwała
aż do ery trzynastej, kiedy to w ,,Księdze
Welesowej''
spisano mit o stworzeniu z jej mleka gwiazd. Dziecilela pracując z
oddaniem i wielką cierpliwością, choć nie zabiegała o sławę ni
szacunek ludzi, podbiła serca Słowian z Dłuska – Pałżynu i po
trzech latach przybyła do niej młoda uczennica, złotowłosa Cisa,
inaczej zwana Cizą, z książęcego rodu Pałżyców, władającego
Dłuskiem – Pałżynem. Księżniczka Cisa udała się do leśnej
pustelni z własnej woli, choć była piękna i wielu młodzieńców
chciałoby ją za żonę, a wybierając życie zgodne z zamysłem
kochającego ją ojca, mogła przepędzić je w dostatku i wygodzie,
bez większych zmartwień, wolała jednak nieść ulgę najbardziej
cierpiącym, niekochanym i odrzuconym. Dziecilela ostrzegła Cisę
przed czekającymi ją trudami, ta jednak była pewna, że wybrana
przez nią droga jest tą właściwą. Od imienia Cisy pochodzi nazwa
rzeki w Sklawinii, ona sama zaś otrzymała przydomek Karmicielka, bo
razem z krową Zemun karmiła swym mlekiem dzieci porzucone na
przednówku przez rodziców. Droga wybrana przez Dziecilelę i Cisę
była zaiste wyboista a usłana cierniami, zroszona potem, pełna
zajmującej całe dni wyczerpującej pracy, której tylko szaleniec
może nie szanować. Obie święte niewiasty i ich naśladowczynie
pomagały wyjść z lasu zabłąkanym, myły, karmiły i na wszelkie
sposoby pielęgnowały trędowatych i umierających, uczyły dzieci,
wychowywały porzucone przez ludzi niemowlęta, bądź oddawały je
rusałkom i leśnym ludziom, bowiem te stworzenia miały często
więcej litości niż mieszkańcy grodu. Dopiero później do
przygarniania porzuconych ludzkich dzieci zabrali się ludzie.
Brzemię niesione przez Dziecilelę, Cisę i jej uczennice było tak
ciężkie, że każdego ranka przed rozpoczęciem pracy, święte
niewiasty z Leśnego Domu szły nad maleńkie Jezioro Objawień, w
którego wodach ukazywał im się Teost i swymi słowami a obecnością
niósł im pociechę i zachętę do wytrwania. Dziecilela utworzyła
ze swych uczennic Zakon Matki Ziemi, mający nieść pomoc
niechcianym i wydziedziczonym. Zakon ten otworzył parę domów w
Dłusku – Pałżynie i niektórych okolicznych grodach. Poświęcone
Enkom dziewice, coraz częściej wykupujące niewolników z jasyru,
nosiły długie włosy i szaty białe z błękitnym płomieniem na
piersiach, a naśladując swą mistrzynię żyły w wielkim ubóstwie.
Dzieło Dziecileli istniało jeszcze przez długie wieki er dwunastej
i trzynastej, aż zakon został zniesiony przez króla Analapii,
Artura Apostatę, który gardził wszystkimi biedakami, biorąc ich
ubóstwo za dowód nieprzychylności bogów jak nazywał Enków.
Tymczasem
w erze dwunastej, Zakon Matki Ziemi budził wielki gniew w sercu węża
Gorynycza i wszystkich Čortów.
Któregoś dnia, gdy Dziecilela wyszła do chorych, z zarośli
wyskoczyły dwa Čorty
o zielonkawej skórze, rogach, kłach, pazurach, ogonach, ubrane w
czarne płaszcze i uzbrojone we wzmocnione krzemieniem pałki. Čorty,
które pieśń nazywa imionami Synec i Synovec, podkradły się
cichutko do kapłanki, po czym rzuciły się na nią z wrzaskiem i
dalejże młócić ją nasiekami! Dziecilela bita do krwi, poczęła
przybierać swą postać Enki – biło od niej nieziemskie światło,
lecz Čorty
nie zważały na to i dalej prały, aż przegonił je piorun zesłany
ręką Jarowita. Dziecilela jeszcze długo po tym pobiciu, które
occhorowała, pomagała skrzywdzonym, aż któregoś dnia, w
trzydziestej wiośnie życia, pożegnawszy swych podopiecznych i
uczennice, przeszła przez płytki potok i nie widziano jej więcej.
Ona sama zaś porzuciła swą ludzką postać i jako Mokosza
powróciła między Enków.
*
Jedną
z wychowanek Dziecileli była jytnas Niesułka. W siedemnastej
wiośnie życie została żoną chłopa Lumira, syna Otara i razem
zrezygnowali z wyprawienia wesela, by przeznaczone nań pieniądze
wydać dla potrzebujących. W Pawlaczycy coś takiego byłoby nie do
pomyślenia. Kiedy Niesułka powiła Lumirowi syna, który na cześć
swego dziada otrzymał imię Otar, pewnej nocy płacz dziecka zbudził
młodą matkę. Gdy zaniepokojona podbiegła do kołyski, ujrzała z
przerażeniem, że jej synka nakłuwają igłami złe nocnice –
istoty podobne do niewiast i włosach i skórze barwy smoły i
jaskrawoczerwonych językach. Nocnice śmiały się z płaczu
dziecka, zaś Niesułka nie mogąc ich odegnać, sama pozwoliła kłuć
się w piersi, byleby tylko ohydne stworzenia dały spokój jej
dziecku. Nie wytrzymała bólu i krzyknęła, a wtedy nadbiegł Lumir
i kijem przepędził nocnice na cztery wiatry.
*
W
erze trzynastej, oprawione w złoto relikwie jytnas Cisy sprowadził
z Madunii król Analapii, Władysław i umieścił w chramie Ageja i
wszystkich Enków w Neście. Relikwie zginęły na krótko podczas
najazdu perskiego, lecz się odnalazły, by ostatecznie zaginąć
podczas najazdu Awarów.
Jak matka Teresa.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czemu, ale naprawdę nie zauważyłam nagłówka.
Usuń