,, [...] Służący Anny zeznał, iż został przez nią zamieniony w konia, na którym poleciała na sabat na górę zwaną Lyderhorn, gdzie zgromadzone czarownice wywołały burzę i spowodowały zniszczenie wszystkich statków przybywających do Bergen, a następnie pożar miasta oraz zalanie go przez powódź. Sabat jednakże został rozpędzony przez człowieka w bieli, który powiedział, że Bóg na to nie zezwala. Na podstawie zeznań służącego Anny i innych osób została ona spalona jako czarownica'' - Brian P. Levack ,,Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowożytnej''
poniedziałek, 17 października 2016
Anna Petersdotter Absalon - norweska czarownica z XVI wieku
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Z lekka obok tematu.
OdpowiedzUsuńNie ma (chyba) nic bardziej uwłaczającego niźli zostać zamienionym w konia.Bo to nie wiadomo czy jest się klaczą, czy ogierem. Jedyne co przemówić może na plus tej zamiany,to możliwość umiejętnego oganiania się ogonem od natrętnych much, nawet w galopie.
W dalszym ciągu mego wywodu musiałbym rozpatrzeć czy więcej zadowolenia z tej umiejętności przypadałoby klaczy? - a może ogierowi ?
Dociekać można by też,gdzie,po której stronie przypisać należałoby większą przyjemną zręczność,nazwijmy ją tutaj przyjemnością ogonowa.
Dlatego tylko tyle napiszę, bo skończyłoby się to jeszcze rozważaniami behawioralnymi kopytnych, a to zbyt szeroki temat.
A gdyby jeszcze pokusić się o czary zamiany ptaków w piękne dziewczyny, to wówczas mógłbym 'popłynąć' zbyt daleko od brzegu księgi wszelkich czarów.