,,Orwell
poczęstował
Waldusia
i Ferdka
Ginem
zwycięstwa
Aż
Im
poszło w pięty [...]’’
- ,,Milenium, czyli Nowe Triumfy’’
W
jednym
z numerów ,,Zwierzaków’’
- przyrodniczego czasopisma ukazującego się w latach 1992 – 1999
natrafiłem na określenie ,,prawdziwy
zwierzęcy folwark’’,
lecz nie wiedziałem wówczas skąd się wzięło. Dopiero w 1999
r. przypadkiem natrafiłem w bibliotece na powieść George’a
Orwella ,,Folwark zwierzęcy’’. Była
to alegoria rewolucji bolszewickiej 1917 r. przedstawionej jako bajka
o świniach, które urządziły rewolucję na farmie, wypędzając
gospodarza, potem zaś knur o imieniu Napoleon zaczął sprawować
rządy dyktatorskie jak – wypisz wymaluj – Stalin. Na studiach
czytając ,,Encyklopedię Białych Plam’’
dowiedziałem się, że Orwell pisząc tę powieść inspirował się
niemieckim przekładem książki polskiego noblisty Władysława
Reymonta o psie Reksie po tyrańsku rządzącym w gospodarstwie.
W
2001 r. popularny był program reality show ,,Big
Brother’’, w którym grupę
ludzi zamykano w specjalnym domu pod stałym nadzorem kamer.
Dowiedziałem się, że nazwa tego durnego, ,,knajackiego’’
programu pochodzi właśnie z innej powieści Orwella - ,,Roku 1984’’
i nawiązuje do postaci wszechwładnego dyktatora zwanego Wielkim
Bratem.
George
Orwell (1903 – 1950) naprawdę nazywał się Eric Arthur Blair.
Choć był socjalistą (wierzył, że socjalizm może powstrzymać
faszyzm) największe uznanie i szacunek zdobył na prawicy podobnie
jak np. Józef Piłsudski czy Oriana Fallaci. W istocie był to
rzadki przypadek uczciwego lewaka ;). W młodości pracował w
brytyjskiej policji kolonialnej w Birmie, czego potem żałował. W
przeciwieństwie do współczesnej ,,kawiorowej lewicy’’
nie stronił od kontaktów z ludźmi z niższych klas, ale mieszkał
w ubogich dzielnicach robotniczych i żył w ubóstwie. Wywarło to
wpływ na rolę proli w ,,Roku 1984’’.
Brał udział w wojnie domowej w Hiszpanii w szeregach anarchistów.
Ujrzał wówczas sowiecki komunizm w akcji i dał temu wyraz w swych
dwóch powieściach.
W 2002 r.
przeczytałem powieść ,,Rok 1984’’ (tytuł
oryginału: ,,Nineteen eighty four’’)
- antyutopię science fiction z 1948 r., która wywarła na mnie
bardzo duże wrażenie. Inspirowałem się tą powieścią pisząc
cytowany powyżej poemat dygresyjny ,,Milenium, czyli Nowe
Triumfy’’ oraz trylogię
fantasy o PRL ,,Pawlaczycę’’(teleekrany
umieszczone w piekle).
Akcja
rozgrywa się w Londynie; stolicy Pasa Startowego Numer Jeden,
dawniej zwanego Anglią w tytułowym roku 1984 (z perspektywy Orwella
była to odległa przyszłość). Głównym bohaterem jest Winston
Smith – pracownik Departamentu Archiwów w Ministerstwie Prawdy;
postać zarazem obdarta z wszelkiego heroizmu, a jednocześnie mająca
odwagę zbuntować się przeciw Wielkiemu Bratu. Powieść
przedstawia jego romans z Julią; również przeciwną Wielkiemu
Bratu i tortury jakie ich spotkały.
Świat
w 1984 r. dzielił się na trzy komunistyczne mocarstwa, które wciąż
toczyły ze sobą wojny i zmieniały sojusze: Oceanię (tereny USA,
Wielkiej Brytanii, Irlandii, Kanady, Ameryki Łacińskiej, Australii,
właściwej Oceanii i południowej Afryki), Euroazję (od Portugalii
po Władywostok) i Wschódazję (Chiny i przyległe kraje). Ideologia
panująca w Oceanii nazywała się angsoc (socjalizm angielski), w
Euroazji – neobolszewizm, zaś we Wschódazji -,,kult
śmierci’’, bądź ,,zanik
ja’’.
Wodzem
Oceanii był Wielkie Brat (równie wąsaty jak Stalin) otoczony
niemal boskim kultem, którego podobizna pojawiała się wszędzie.
Postać ta była ucieleśnieniem władzy kasty zwanej Wewnętrzną
Partią. Jej członkowie (do których należał O’Brien) jako
jedyni mieszkańcy Oceanii żyli w luksusach; w wielkich domach
otoczeni służbą - trochę jak współcześni rosyjscy
oligarchowie wywodzący się z dawnych działaczy partyjnych. Niżej
w hierarchii stała Zewnętrzna Partia (należał do niej Winston
Smith), której członkowie nosili granatowe, robotnicze kombinezony
i byli pozbawieni luksusów.
Partia
zarządzała Oceanią za pomocą ministerstw, których czyny
przeczyły nazwom. Ministerstwo Pokoju toczyło permanentną wojnę
raz z Euroazją, a raz ze Wschódazją, nie wahając się bombardować
Oceańczyków, żeby w ten sposób podtrzymywać w nich strach i
nienawiść. Ustawiczna wojna
o tereny sporne – Indie, Mongolię i Afrykę Środkową była
sposobem na utrzymanie rządzonych w nędzy i zapewniała równowagę
sił między trzema mocarstwami. Ministerstwo
Obfitości było sprawcą powszechnej nędzy i głodu. Prowadziło
ono gospodarkę nakazowo – rozdzielczą, w której kapitalizm był
przedstawiany jako coś złego i obowiązywały plany, które
należało przekroczyć. Przytłaczająca
większość mieszkańców Oceanii żyła w nędzy, zasiedlając
walące się budynki jeszcze z XIX wieku. Jedzenie było złej
jakości – gulasz przypominał wymiociny, czekolada (,,wyrób
czekoladopodobny’’) miała
posmak palonych śmieci. Dżin Zwycięstwa był oleisty i ,,trzepał
mózg’’, zaś z papierosów
sypał się tytoń. Produkty dobrej jakości można było zdobyć
tylko na czarnym rynku. Ministerstwo Prawdy (aluzja do sowieckiej
gazety ,,Prawda’’
założonej przez Lenina) tworzyło propagandę i fałszowało
dosłownie wszystkie dokumenty również te archiwalne. Jego celem
była zmiana zapisów historycznych, aby zawsze zgadzały się z
aktualną polityką Partii. Największą trwogę budziło jednak
Ministerstwo Miłości, w którego kazamatach Policja Myśli
(odpowiednik sowieckiego NKWD) biciem, elektrowstrząsami i
głodzeniem torturowała więźniów politycznych prześcigając w
tym Inkwizycję, a nawet nazistów i bolszewików. Więźniowie
najbardziej obawiali się pokoju 101, w którym torturowano ich za
pomocą tego co budziło ich największy strach. W przypadku Winstona
zastosowano chińską torturę z użyciem szczurów, która
przyczyniła się do zniszczenia jego związku z Julią.
Większość
mieszkańców Oceanii mówiła po angielsku, lecz językiem urzędowym
była nowomowa – sztucznie tworzony język; ubogi gramatycznie i
semantycznie, mający zapobiec popełnianiu ,,myślozbrodni’’
to jest myśleniu sprzecznemu z linią Partii. Zasób słów
używanych w tym języku stale się kurczył. Również dzisiaj
swoista nowomowa jest tworzona na potrzeby poprawności politycznej
pod pretekstem szacunku dla odmienności. Przykładu dostarczają
takie lansowane przez lewaków określenia jak: Afroamerykanin
(Murzyn), Rom (Cygan), gej (homoseksualista), sprawny inaczej
(kaleka), rdzenny Amerykanin (Indianin), ,,zabieg’’
(mordowanie nienarodzonego dziecka w trakcie aborcji) itd. O tym, że
polityczna poprawność jest tak naprawdę zagrożeniem dla
demokracji, a nie jej integralną częścią, przekonywał Ray
Bradbury w powieści ,,451 stopni Fahrenheita’’,
a potwierdza to niedawny przykład z lewackiej Szwecji, gdzie usuwano
z bibliotek i niszczono stare wydania książek Astrid Lindgren, w
których pojawiało się określenie ,,król murzyński’’.
Partia
niszczyła instytucję rodziny poprzez demoralizację dzieci
skupionych w organizacji Kapusiów (ich pierwowzorem byli sowieccy
pionierzy), gdzie poddawane były pełnej indoktrynacji; uczone
nienawiści i donoszenia na dorosłych. Parson – ograniczony
umysłowo sąsiad Winstona cieszył się gdy jego małe dzieci
podpaliły kobietę zawijającą kiełbaski w plakat z Wielkim
Bratem, a nawet był dumny, że swej siedmioletniej córki, gdy
doniosła na niego Policji Myśli. W ZSRR kwitł państwowy kult
prawdziwych Kapusiów – Pawlika Morozowa i Proni Kołybina, którzy
zdradzili ojca i matkę (odsyłam do książki Jurija Drużnikowa
,,Zdrajca nr 1’’).
Rolę
czarnej owcy, na której skupiała się cała nienawiść wymagana
przez rządzących na rządzonych pełnił partyjny renegat Emmanuel
Goldstein, którego pierwowzorem był Lew Trocki (1879 – 1940),
który naprawdę nazywał się podobnie bo Bronstein. Winston czytał
jego zakazaną księgę - ,,Teorię i praktykę
oligarchicznego kolektywizmu ’
i chciał nawiązać kontakt z owianym legendami Braterstwem –
tajną organizacją zmierzającą do obalenia Wielkiego Brata.
Nienawiść do Goldsteina okazywano na zaaranżowanych Dwóch
Minutach Nienawiści i podczas Tygodnia Nienawiści.
Mieszkańców
Oceanii cały czas śledzono (nawet w toaletach) za pomocą
teleekranów. Ostrzega się, że w tym kierunku dąży również nasz
świat wciąż zwiększający liczbę kamer pod pretekstem
zapewnienia większego bezpieczeństwa.
Poddanymi
Partii byli pogardzani prole (proletariat) – ubodzy robotnicy
żyjący na marginesie społeczeństwa. Winston miał nadzieję, że
uda mu się pozyskać ich do walki z Wielkim Bratem. Jeszcze niżej
stali niewolnicy mieszkający na terenach spornych (krytyka
neokolonializmu).
Choć
Orwell (podobnie jak jego bohater) był ateistą, poddał krytyce
ateizację. W Oceanii podobnie jak w ZSRR nakładano kary za praktyki
religijne, kościoły leżały w ruinie, zaś poeta Ampleforth został
aresztowany za użycie w wierszu słowa ,,Bóg’’.
Obowiązujący
stosunek do seksu jako zła koniecznego do płodzenia nowych członków
Partii był manichejski (bynajmniej nie chrześcijański!). Działała
Młodzieżowa Liga Antyseksualna. Partii zależało na całkowitym
odarciu go z przyjemności i czułości, przy jednoczesnej promocji
pornografii.
Książka
była (a gdzieniegdzie jest nadal) zakazana w krajach komunistycznych
w tym w PRL – u. Ostrzega przed totalitaryzmem. Mimo ateizmu Autora
pokazuje czym grozi stawianie się człowieka w miejscu Boga i to, że
budowa raju na Ziemi zawsze kończy się piekłem. Jest aktualna
również dzisiaj. Przeraża mnie, że nawet w XXI wieku i to w
Polsce wciąż trafiają się ludzie chcący powrotu komunizmu :(.
Afroamerykanin (Murzyn), Rom (Cygan), gej (homoseksualista), sprawny inaczej (kaleka), rdzenny Amerykanin (Indianin)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem słowo Afroamerykanin jest całkiem przydatne, gdyż czarnoskórzy niewolnicy mieli swoją kulturę, choćby pieśni negro spirituals, oddzieloną od głównej kultury Ameryki przez fakt niewolnictwa, do dziś istnieje pewien specjalny slang itp. więc istnienie takiego słowa pozwala określić grupę czarnych Amerykanów uczestniczących w tej subkulturze amerykańskiej.
Słowo Rom wywodzi się z tego, jak ten naród się nazywa sam, uważam, że jednak naród powinien mieć możliwość sam zdecydować o swojej nazwie; podobnie lud Sami nie chce być nazywany Lapończykami i wydaje mi się taką uprzejmością uszanować to, choć w Polsce nigdy nie było negatywnych konotacji tej nazwy.
Nikt nie mówi sprawny inaczej, znajoma ucząca inkluzywnego języka twierdzi, że najlepiej mówić osoba z niepełnosprawnością.
A to ostatnie jako przykład złej poprawności politycznej jest po prostu śmieszne.
Ci ludzie są rdzennymi mieszkańcami Ameryki, a z Indiami nie mają nic wspólnego, więc po co ich tak nazywać? Po co tego słowa bronić, skoro nie pasuje do tego, co określa?
To trochę jak ze słowem sku*wysyn. Była kiedyś na grupie feministycznej rozmowa, że nie powinno się obrażać żadnej osoby atakując jej matkę, bo taka matka nie zasługuje na atak, gdy mamy coś do jej syna. Zaś gdyby matka naprawdę była prostytutką, to co z tego? Czy syn prostytutki musi być złym człowiekiem? No nie, więc to obelga bez sensu.
I wtedy odezwał się ktoś, że jak zabronimy *sukinsyna* i *sku.wysyna*, to jak nazwać osobę, która nas np. okradnie lub oszuka?
Dostał zadziwiająco prostą odpowiedź. Okłamał - kłamca. Okradł - złodziej. Takie proste nazywanie rzeczy po imieniu zamiast wymyślania trochę bezsensownych rzeczy jak ten *Indianin* czy *sku.wysyn*.
W ogóle to sprawa politycznej poprawności jest mocno rozdmuchana. W Polsce można dostać po twarzy od urzędniczki za słowo Konstytucja, ale lepiej się oburzać, że w USA nie jest w dobrym tonie powiedzieć n*gger.
OdpowiedzUsuńNo i gej – homoseksualista. Myślałom najpierw, by się do tego nie odnosić, ale może jednak wyjaśnię sprawę.
OdpowiedzUsuńNa początku ludzie zwracali uwagę na to, kto z kim uprawia seks, czyli w więzieniu męskim występował homoseksualizm, osoba, którą podniecały kobiety i mężczyźni, z kimś tej samej płci prezentowała homoseksualizm. Dlatego np. Gombrowicz określił się homoseksualistą, a wiadomo, że interesowały go też kobiety.
Dziś interesuje nas bardziej orientacja, a więc kto kogo podnieca.
Jak wiemy z choćby badań genetycznych, orientacja jest cechą człowieka, taką przyrodzoną. Podobną cechą jest np. bycie czarnym.
Cechą murzyna jest murzyńskość. Murzynizm to mogłaby być jakaś ideologia supremacji rasy czarnej. Podobnie rasizm, seksizm, darwinizm są poglądami i mają taką końcówkę. Choroby jak alkoholizm tak samo.
Orientacja homoseksualna nie jest ideologią ani chorobą, jest cechą, ma więc końcówkę cechy; homoseksualność. Ponieważ taki rzeczownik nie pozwala nazwać rzeczownikowo osoby homoseksualnej, a homoseksualista już nie pasuje, potrzebny jest anglicyzm gej lub osoba homoseksualna.
Znów więc narzekasz na nazwanie rzeczy po imieniu.
A co do samej książki, to uważam, że pięknie pokazuje terror państwowy i pozwala wyjaśnić, czemu anarchizm albo przynajmniej taka forma państwa, w której władza jest ograniczona mnóstwem zasad jak prawa człowieka.
OdpowiedzUsuń