,,Człowiek ten [...] wędrując przez tropikalny las, usłyszał nagle za plecami niesamowite wycie. Przypominało ono nieco głos człowieka. Gdy zbieracz kauczuku odwrócił się, ujrzał szalejące z wściekłości kosmate zwierzę. Stworzenie miało 2 metry wzrostu i mogło ważyć około 300 kilogramów. Przerażony Indianin sięgnął po karabin i natychmiast złożył się do strzału. Wypalił! Bestia jak rażona gromem padła na ziemię. W tej samej chwili jednak zwierzę wydzieliło niesamowity fetor. Unosząca się w dusznym powietrzu dżungli jakaś substancja chemiczna oszołomiła zbieracza kauczuku tak, że jak błędny przez dłuższy czas kluczył po tropikalnym lesie [...]’’ – Tadeusz Oszubski ,,Tajemnicze istoty’’.
W mojej twórczości, mapingauri
(nazwa zaczerpnięta z wierzeń Indian z Ameryki Południowej) jest tym samym co
megaterium (grec. ,,wielkie zwierzę’’), gatunek plejstoceńskiego,
południowoamerykańskiego leniwca, z racji ogromnego wzrostu i ciężaru
prowadzącego naziemny tryb życia (mojej nauczycielce z pierwszych dwóch klas
szkoły podstawowej, p. Marile ov Kendrze, megaterium skojarzyło się z
niedźwiedziem). Gatunkiem blisko spokrewnionym z megaterium był mylodont –
podobny doń z wyglądu, ale mniejszy. O istnieniu megaterium i innego
prehistorycznego szczerbaka, olbrzymiego pancernika glyptodonta, dowiedziałem
się z numeru piątego ,,Encyklopedii Odkrycia młodych Larousse Gallimard’’,
poświęconego prehistorycznym ssakom, oraz z wręcz zaczytywanej przeze mnie ,,Prehistorii’’
otwierającej serię ,,Tajemnice zwierząt’’. Czytając w gimnazjum ,,Cierpienia
przyrody’’ Andrzeja Trepki po raz pierwszy zetknąłem się z poglądami
kryptozoologów, twierdzących, że owe prehistoryczne leniwce po dziś dzień
buszują w Argentynie. Na mój obraz mapingauri kolosalny wpływ wywarł również
jeden z rozdziałów książki ,,Tajemnicze istoty’’ Tadeusza Oszubskiego,
czytanej przeze mnie w 2007 roku.
Mapingauri, którego obraz
odmalowałem w książce ,,Wymrocze’’, żyło na zatopionym kontynencie
Sonor; w jego nieprzebytych puszczach Amszu, a niekiedy zapuszczało się też na
podmokłe stepy Pama – poonu. Osiągało rozmiary słonia, przypominało zaś ni to
niedźwiedzia ni to leniwca. Mogło chodzić zarówno na czterech jak i na dwóch
łapach, podpierając się ogonem. Zwierzę to pokrywało długie futro; rudobrązowe,
bądź czarne, a ponadto skórę chroniły kostne guzy wielkości ziarna fasoli (ów
element anatomii zaczerpnąłem z wymienionej powyżej książki Andrzeja Trepki).
Bronią mapingauri były długie, zakrzywione pazury, oraz znajdujący się na
brzuchu, czerwony gruczoł zapachowy, przez leśnych Sonorczyków nazywany ,,drugimi
ustami’’. Gruczoł ten wydzielał tak odrażającą woń, że myśliwi tracili
przytomność i oszołomieni fetorem nie mogli odnaleźć drogi. Obrzydliwy zapach
mapingauri przyciągał doń całę chmary much. Pokarm tego groźnego w samoobronie
zwierzęcia stanowiły liście drzew, owoce i korzonki. Samice nosiły swe młode na
grzbietach. Mapingauri zbrojny w pazury, gaz bojowy i chroniony zbroją z guzów
był bezpieczny zarówno przed ludźmi jak i przed zwierzętami, jedynie wędrowne
mrówki podobne do siafu z Afryki (patrz: H. Sienkiewicz ,,W pustyni i w
puszczy’’) mogły mu coś zrobić. Na mapingauri w tropikalnych lasach
równoległych światów, polowali tacy bohaterowie jak Dobrawa II, czy Ordan z
Brustaborga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz