,,W erze dziewiątej rządziła tam królowa rusałek Afaraka [...]'' - Biały Tulipan, król afrykański z ery jedenastej.
Minęło
już parę lat, a Aradvi jak nie było tak nie było. Wreszcie
wezwawszy pomocy ze strony Mokoszy i Świętowita ogłoszono koniec
dynastii i zaczęto wybierać nową królową. Czy będzie nią
regentka Żywka? Była dobra i gospodarna, lecz niektórzy winili ją
za zaginięcie królowej i Mugora w przyszłości. Oczywiście nie
była to prawda. Żywka obawiała się o los przyjaciółki i nawet
odradzała jej podróż w czasie. Jednak wskrzeszając tradycje
olbrzymów i Lynxów do Toropiecka zjechali kandydaci i kandydatki z
całego świata. Głosowano w starodawny sposób przez podniesienie
włóczni. Zwycięstwo przypadło czarnoskórej rusałce z Afryki,
Afarace (strkr. ,,Afryka''). Nosiła krasną suknię i dużo złota.
Po uroczystej koronacji przeniosła pudełko piasku znad Toropiecka
Lykanus do swej nowej stolicy. Był nią gród Nandia. Afaraka zalicza
się do zasłużonych królowych, choć te w erze dziewiątej nie
miały aż tak dużo zajęć. Najważniejsze to sądzić poddanych,
bronić ich przed straszydłami i upiększać i poznawać świat.
Wszystkie te zadania zostały przez nią wzorowo wykonane. Miała
wielką wiedzę o zwierzętach i stworach. Wybudowała wiele
czarodziejskich fontann, leczących wszystkie choroby, w tym ,,biały
pomór''. Jej dziełem jest na przykład fontanna w Bajadorsku, w
kształcie ogromnego pucharu, której wody leczyły pogryzienia przez
morskie potwory. Bajadorsk leżął bowiem nad straszliwym Morzem
Ciemności, gdzie ustawicznie zalega mrok i gdzie żyją ogromne
bestie. Zanim została królową badała Morze Suche, tak gorące, że
została z niego sam sól i Górę Magnetyczną na zachodnim Końcu
Świata. Między nią, a kontynentem rozciągały się Wyspy
Bergamuty, które również zbadała. Pewnego razu oswoiła mngvę -
wielkiego kota, który pożerał wiele rusałek i wodników. Gdy
mngva spała, Afaraka wyjęła jej kolec z łapy, a gdy kot się
przebudził już nie chciał jej atakować. Mngva miała wygląd
szarej tiherny wielkości osła. Miała wielkie bestiarium, w którym
były między innymi: żywiące się wyłącznie solą zielone słonie
widziane na Morzu Suchym, słoń z dwiema trąbami z Bergamutów,
mngva, too, dilai, chimiset, żar - ptak, zwany feniksem, smok
górski, muhalu, gryf, czui - mfisi, marozi, krokuta, rynocoros i koń
w paski. Słynęła też z tego, że wynalazła grę w szachy.
Tymczasem
niczym ziarenka piasku w klepsydrze uciekały dni jej młodości, aż
zapragnęła zosatać żoną i matką. Ogłosiłą konkurs:
- Wyjdę za tego, kto pokona mnie w
grze w szachy! - do Nandii przybyły tłumy wodników pragnących
poślubić królową. Każdy z nich musiał wcześniej zwyciężyć
ją w turnieju szachowym. Nie było łatwo. Ponad stu kawalerów
musiało zrezygnować z zalotów, bo Afaraka wszystkich pokonała.
Teraz siedziała za stolikiem z jeszcze jednym. Nazywał się Dzik
znad Tinerpy. Była pewna, że i jego odprawi z kwitkiem. Zaczęła
się gra. Lecz co to?! Dzik okazał się lepszym graczem. Teraz
królowa będzie musiała go poślubić. Nagle - zalotnik porwał
szachownicę i nim Afaraka pojęła co się stało, otrzymała nią
potężny cios w głowę. Szachownica poszła w drobny mak, a na
białą suknię poczęły kapać niebieskie krople krwi. Dzik znad
Tinerpy zmieniał się w oczach. Na jego karku wyrosła dzicza głowa
a z ryja leciały dym i siarka. Na dłoniach i stopach wyrosły
szpony, a na plecach - błoniaste skrzydła. Gdy Afaraka była na
północy, w Toropiecku słyszała, że po stepach hula straszliwy
Zbreźnia Dzikofiejew, syn Boruty. Wyglądał zupełnie jak ten
potwór tutaj.
- Jako twój mąż, pan
i władca opiekę cię jak jarząbka i schrupię, a parę oddam
Rykarowi! - ryknął, budząc straże uśpione żarem Słońca, który
wysuszył ich skóry, włosy i odzież z życiodajnej wody, lecz w
pobliżu przechodził czarnoskóry wodnik. Był to jeden z tych
jeziornych wodników co pięć stadiów za siołem Ituri opiekują
się zwierzętami i pilnują by nie wchodziły w szkodę. Pobiegł i
zasłonił swym ciałem Afarakę. Ogień z ryja Dzikofiejewa począł
palić mu rękę, lecz wodnik nie usunął się. Wtem karta się
odwróciła; straż królowej zaczęła szyć w Čorta
włoczniami, a ten ,,kolczasty niby jeż'' zamienił się w
skrzydlatego dzika, zionącego ogniem i odleciał do Čortlandu.
,,Mam [...] zdolność do regeneracji niczym stułbia''
- mówiła Bratu i Siostrze pani
Wanda Przepiórczewska, ale ogień niszczył tę zdolność. Dlatego
bohaterski wodnik nigdy już nie odzyskał ręki. W zamian uzyskał
srebrną od wdzięcznej Afaraki.Ta poniechała dalszego prowadzenia
konkursu. Została narzeczoną Meusa, bo tak nazywał się jej
wybawiciel, a po stu latach zostali mężem i żoną. Afaraka powiła
wiele dzieci: córki Afrykę, Libię, Malgalezję i synów:
Mauritiusa i Zanzibara. Na pamiątkę opisanej przygody zbudowano
Wczele.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz