,,W noc św. Andrzeja wszystkie moroi próbują wybłagać przebaczenie Boga. Przypominają sobie wtedy wszystkie złe uczynki popełnione na ziemi. Jednak szatan nie pozwala im się poprawić [...] i wielki niczym dom, ze rozwiniętymi skrzydłami, podobnymi skrzydłom nietoperza, oczyma płonącymi jak rozżarzone węgle, paszczą czarną niczym smoła i zębami białymi jak śnieg, przybywa z Zachodu, przecina im drogę i zawraca ich do ich ponurych i zimnych siedzib [...].
Szkoda, że nie widzieliście, jak wtedy wyglądają te niepomiernie wydłużone cienie, krążące samotnie niczym woda we młynie [...] Jak zmęczeni strigoi przysiadują na kępach róż i bzów rosnących na grobach, łokciami opierając się o zimne, kamienne krzyże, palcami mocno uciskając skronie [...] Ich rozbiegane oczy wypełniają się łzami. [...] A potem zasłaniają sobie swoje chude, kościste, pomarszczone i zimne twarze i płaczą nad dawnym życiem!
Zaś szatan, ciskając ognie z oczu, mówi im: 'Hej, wy, strigoi i strigoeice! Nie płaczcie! To ja, wasz bóg! Zostawcie w spokoju wasze kości i ruszajmy!'
I nagle daje się słyszeć szum skrzydeł, a kogut pieje: Kukurykuu! Kukurykuu!
Usłyszawszy to, strigoi na wyścigi próbują wleźć do swoich grobów, gdzie czekają na kolejną szansę ruszenia ku Bogu'' - N. J. Dumitrescu ,,Strigoi. Din credintale...''
czwartek, 12 lutego 2015
Tragedia rumuńskich wampirów
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz