,,Kołtuny to bardzo liczna i zróżnicowana rodzina obejmująca ponad trzydzieści podgatunków. Spotykano więc osobniki z natury spokojne i wojujące, młodziki i dorosłe, ukryte, czasowe czy dziewięciokrotne (przenoszące naraz tyleż właśnie chorób). Co więcej, pasożyty, miały też płeć. Męskie przybierały na głowie formę kosmyków, a żeńskie czapki. Samice poznawano też po tym, że składały na głowie nosiciela jaja, z których wylęgało się robactwo. Kołtuny pojawiały się zazwyczaj za sprawą złej magii, ale część z nich była zaraźliwa, a niektóre nawet dziedziczne’’ - Paweł Zych, Witold Vargas ,,Bestiariusz słowiański część druga’’.
W
2012
r. przeczytałem po raz pierwszy ,,Szewca
z Lichtenrade’’
– zbiór dziesięciu opowiadań fantasy i science fiction Andrzeja
Pilipiuka. Ich akcja rozgrywa się: w XIX wieku (1898 r.), XX wieku
(1913 r., czasy II wojny światowej, późny PRL) i na początku XXI
wieku w takich miejscach jak: Berlin (tytułowe Lichtenrade jest
obecnie dzielnicą Berlina), alternatywny świat, w którym carska
Rosja wygrała I wojnę światową, Warszawa, wieś Michałowice,
Sankt Petersburg, polarna Wyspa Niedźwiedzia (obecnie należąca do
Norwegii) i Góry Świętokrzyskie.
Adolf
Hitler (1889 – 1945) – zbrodniczy führer
III Rzeszy w opowiadaniu
,,Wunderwaffe’’
z gatunku weird war
występuje, aż w … dwóch osobach żyjących w dwóch światach.
Hitler znany z naszego świata widząc zbliżającą się klęskę,
wysłał młodego esesmana Heinza do świata równoległego z misją
poszukiwania tytułowej Wunderwaffe. Niemieccy uczeni myśleli, że
odkryty przez nich świat równoległy był światem nazistowskim na
co dowodem miała być gigantyczna swastyka w Berlinie. Tymczasem na
miejscu Heinz przekonał się, że w owym świecie carska Rosja
wygrała I wojnę światową i podbiła Niemcy co zapobiegło
wybuchowi II wojny światowej. W Berlinie było pełno Rosjan,
Polaków i Żydów (od tych ostatnich esesman otrzymał lanie ;). W
owym świecie Adolf Hitler nazywał się Schickelgruber i wiódł
nędzny żywot niedocenianego malarza. Był zakałą swojej rodziny,
jego siostra Paula Hitler (1896 – 1960) gardziła bratem i nie
utrzymywała z nim stosunków. Schickelgruberowi ojciec nastoletniej
Ewy Braun (1912 – 1945) wybił zęby za próbę wykorzystania
seksualnego jego córki. Hitler mieszkał w berlińskim przytułku i
zalegał z czynszem wobec żydowskiego właściciela kamienicy. Jego
obrazy nie budziły zainteresowania, a ich autor miał problemy z
powodu uczestnictwa w ekscesach antysemickich. W końcu wyszedł na
prostą gdy w swojej twórczości postanowił naśladować malarzy
rosyjskich i polskich. Miał nawet spotkanie w berlińskim
Uniwersytecie Słowiańskim im. Księcia Jaksy z Kopanicy. Wówczas
to kiedy publicznie zachwalał malarzy rosyjskich, słuchający go
Heinz z rozpaczy strzelił sobie w łeb ;).
Razem
z Hitlerem w przytułku mieszkał Hermann Goering (1893 – 1946),
który w czasie I wojny światowej był pilotem, teraz zaś uzależnił
się od morfiny i grzebał w śmietniku.
Josef
Mengele (1911 – 1979), który w naszym świecie ,,zasłynął’’
z eksperymentów pseudomedycznych na więźniach obozu Auschiwtz –
Birkenau, w świecie równoległym był dilerem morfiny, który
zginął na ulicy z rąk żydowskiej mafii z Warszawy (gang Urke
Nachalnika).
Urke
Nachalnik, właściwie: Icek Boruch Farberowicz (1897 – 1939),
żydowski przestępca i autor kryminałów mieszkający w Polsce nie
pojawia się bezpośrednio w opowiadaniu. Za to jego warszawski gang
sięgał swoimi wpływami do Berlina gdzie też budził postrach.
W
opowiadaniu ,,Sekret Wyspy Niedźwiedziej’’ pojawia się
kuzyn cara Mikołaja II (1868 – 1918) wielki książę Aleksander
Michajłowicz Romanow (1866 – 1933). Dysponując znacznymi środkami
finansowymi w 1913 r. zorganizował wyprawę na Wyspę Niedźwiedzią
w celu odnalezienia gęsi Filaretowa przed konkurencyjną ekspedycją
niemiecką. W wyprawie wzięli udział dr. Paweł Skórzewski, jego
zruszczony siostrzeniec Sandro, kurier Ałmaz i … nieślubna córka
cara – Łesia.
Czytając
opowiadania Pilipiuka napotykamy barwną mozaikę bardzo ciekawych
nawiązań pochodzących z różnych źródeł.
Z
ludowych wierzeń słowiańskich pochodzi
kołtun (gościec),
wstydliwa
choroba skóry głowy nosząca łacińską medyczną nazwę plica
polonica.
Kołtun składał się ze zlepionych łojem i ropą brudnych włosów
będących schronienie dla wszy. W 1898 r. dr. Paweł Skórzewski
energicznie walczył z plagą kołtunów w małej ubogiej wiosce w
okolicach Chełma przy wsparciu ordynacji Zamoyskich i władz
carskich. Nie było to łatwe ponieważ zabobonni chłopi obu płci
bronili swoich kołtunów niczym lwy. Dziewczyny były nawet gotowe
do stosunku seksualnego w zamian za odzyskanie kołtuna (dr.
Skórzewski oczywiście się nie zgodził). Wierzono bowiem, że
kołtun gniewa się na tych co go ścinają. Jeśli już ktoś się
na to zdecydował, musiał z szacunkiem zawinąć kołtun w czystą
szmatkę, skropić wódką, dać cukru i tytoniu i schować
paskudztwo za piecem. Tymczasem światły dr. Skórzewski postanowił
wszystkie ścięte kołtuny uroczyście spalić na placu. W nocy miał
wizję ożywającego olbrzyma o ciele z kołtunów, który chciał
się mścić na emisariuszy medycyny...
Plagą
jednej z wsi, którą odwiedził Robert Storm były duchy
Szwedów – uczestników
Potopu (1655 – 1660), którzy mordowali, rabowali, gwałcili i
palili jak przystało na XVII – wiecznych żołdaków (zasada
,,wojna
żywi się sama’’),
aż w końcu Polacy wymierzyli im sprawiedliwość wbijając ich na
pale na rynku wioski. Od tego czasu duchy najeźdźców mściły się
sprowadzając na mieszkańców wsi wszelkie możliwe kłopoty w tym
chroniczny marazm i biedę. Rozwiązaniem było w XXI wieku
odnalezienie ich szkieletów i przebicie czaszek srebrnym gwoździem
odlanym z monety z wizerunkiem Piłsudskiego. Dla ciekawostki:
W
polskich legendach faktycznie pojawiają się duchy Szwedów
grasujących na naszych ziemiach w XVII wieku:
,,Wśród ruin zamku w Drzewicy w jasne księżycowe noce można usłyszeć, a niekiedy i zobaczyć powtórkę bitwy, która miała tu miejsce za czasów ‘potopu’. Szwedzi zdobyli wtedy szturmem zamek, zniszczyli go doszczętnie i wymordowali załogę. Ale duchy poległych nie pogodziły się z takim wynikiem i nadal toczą krwawe boje. Walkom tym przygląda się kobieca zjawa. To córka dowódcy twierdzy; nie chcąc dostać się do niewoli, popełniła samobójstwo i dlatego nigdy nie zazna spokoju’’ - Witold Vargas, Paweł Zych ,,Duchy polskich miast i zamków’’
Oryginalnym
pomysłem Pilipiuka jest atomowy parowóz, którego reaktor był
chłodzony ciekłym sodem. W czasach PRL – u maszyna ta przyjechała
do małej wsi Michałowice w Górach Świętokrzyskich ze świata
równoległego, w którym Hitler używał nazwiska Schickelgruber i
podbił Rosję. Ubecy i milicja aresztowali jadącego nią żołnierza
– Niemca w zbroi z ołowianych płytek i zatrzymali parowóz, który
spłonął w wyniku przegrzania się reaktora. Od tego czasu w
Michałowicach ludność masowo umierała na chorobę popromienną.
W
czasie swoich wędrówek po Polsce, Robert Storm natknął się na
tajną, katolicką organizację ,,ludzi, którzy wiedzą’’.
Byli to strażnicy tradycji; ludowej wiedzy o świecie walczący z
demonami i czarownicami. Nagrodą za ich zasługi często było
uznanie ich za krzewicieli zabobonu przez mentalnych spadkobierców
oświecenia… Myślę, że gdyby pan Krzysztof Dreczkowski mógł
się przenieść do świata wyobraźni Pilipiuka, to znalazłby swoje
miejsce w szeregach ,,ludzi, którzy wiedzą’’ ;).
Gęś
Filaretowa gnieździła się na Wyspie Niedźwiedziej, a
prawdopodobnie również na okolicznych wyspach. Miała upierzenie
czarne z pomarańczowymi plamami, lecz co dziwniejsze była …
niewidzialna. Jedynie martwe osobniki traciły tę maskującą
właściwość. W 1913 r. Niemcy zorganizowali ekspedycję na Wyspę
Niedźwiedzią w celu schwytania żywych gęsi Filaretowa. Miało to
im posłużyć w badaniach nad niewidzialnością żołnierzy.
Tymczasem na wyspę przybyła ekspedycja rosyjska, w której brał
udział dr. Skórzewski i … wystrzelała wszystkie gęsi
Filaretowa, aby nie wpadły w ręce Niemców. ,,Szkoda i żal
niewinnych zwierząt’’ - jak powiedziałby Staś Tarkowski,
ale alternatywą było zabicie ekspedycji Niemców...
Tytułowym
szewcem z Lichtenrade był esesman Helmut Müller,
który w okupowanej Polsce mordował najlepszych szewców i zabierał
ich narzędzia. Wierzył bowiem w szewski przesąd, że w narzędziach
szewca zabitego przy pracy jest zaklęty jego kunszt. Po wojnie
nierozliczony ze swych zbrodni założył warsztat szewski. Rychło
jednak zniszczyły go wyrzuty sumienia; rozpił się, zamiast robić
buty zaczął grzebać po śmietnikach, w końcu amputowano mu nogę.
Zmarł w niesławie, a Robert Storm na zlecenie polskiego szewca
odzyskał zagrabione narzędzia. W twórczości Pilipiuka zawód
szewca odgrywa ważną rolę – może dlatego, że w rodzie tego
Autora byli szewcy...
W
opowiadaniu ,,Sekret
Wyspy Niedźwiedziej’’
pojawia się nawiązanie do powieści
Juliusza Verne’a ,,Zielony
promień’’
(franc.
,,Le
Rayon vert’’)
z 1882 roku:
,, - Czeka pan na zielony promień? - zapytała dziewczyna.
Nawet nie usłyszał kiedy nadeszła.
- Tak. Widziałem go wiele lat temu. Ale nie miałem wielu okazji, by podziwiać takie zachody… - odpowiedział nie odwracając się.
- Podobno ten, kto go ujrzy, staje się lepszym człowiekiem – powiedział Aleksander. [...]’’ - A. Pilipiuk ,,Sekret Wyspy Niedźwiedziej’’ [w]: ,,Szewc z Lichtenrade’’
Z
kryptozoologii (paranauki o zwierzętach, których istnienie nie
zostało udowodnione) zostały zaczerpnięte yeti – bohaterowie
niedokończonego, przedwojennego polskiego filmu fantastycznego
,,Yeti ciągną na zachód’’, na którego ślad natrafił
Robert Storm. W filmie tym dwa osobniki dostały się do Warszawy,
gdzie walczył z nimi Instytut Kryptozoologii.
Z
kręgu kultury lapońskiej zostali zaczerpnięci dwaj przybyli ze
Szwecji szlachetni poganie; szamani – starzec Suongil i jego mający
polskie korzenie uczeń Lars (jest to ślad fascynacji Pilipiuka
Skandynawią). Udali się w Góry Świętokrzyskie, gdzie pracował
ze swymi studentami archeolog dr. Tomasza Olszakowski (alter ego
Pilipiuka z wykształcenia archeologa; Tomasz Olszakowski to jego
pseudonim używany w czasach gdy pisał kontynuację ,,Pana
Samochodzika’’). Znajdowała się tam jaskinia używana do
celów kultowych od czasów epoki kamiennej. W niej to miała się
odbyć szamańska inicjacja Larsa. Obaj szamani poprosili archeologa
o zgodę na udostępnienie jaskini.
,, […] - Z punktu widzenia katolickiego fundamentalizmu zmuszony jestem wasze obrzędy surowo potępić. - Doktor zrobił minę na tyle świętoszkowatą, na ile rysy twarzy pozwalały. - Z drugiej strony, usypianie duchów, choć metodami nieautoryzowanymi przez nasz Kościół, może mieć skutek pozytywny… A tolerancja religijna była u nas na długo przed rządami eurofaszystów z Brukseli i będzie trwała, gdy ślad już po nich nie zostanie – warknął w stronę studentów. - Oto klucze. [...]’’ - A. Pilipiuk ,,Świątynia’’ [w]: op. cit.
Lapończycy
pytając się duchów pomogli Olszakowskiemu w budowie
eksperymentalnej dymarki. Tymczasem postkomunistyczny wójt gminy
wraz z komendantem policji, który za PRL – zwalczał
,,Solidarność’’ i radcą prawnym chcieli zniszczyć
jaskinię, aby na jej miejscu wybudować ośrodek sportów zimowych.
Na szczęście dzięki interwencji duchów wezwanych przez szamanów
zrozumieli czynione przez siebie zło i zmienili się. Dawne miejsce
kultu zostało uratowane.
W
antologii ogromnie spodobała mi się krytyka dwóch zbrodniczych
systemów totalitarnych: nazizmu (aż dwa opowiadania
antynazistowskie ;) i komunizmu (tak długo jak długo będą istnieć
głupi ludzie uważający, że komunizm jest fajny i że nie trzeba z
nim walczyć, będą potrzebne takie opowiadania :(. Na uwagę
zasługuje również dialog dziennikarza Masława Malinowskiego z
jego kolegą lekarzem, w którym zawarta została krytyka
ogłupiającej prasy ezoterycznej:
,, [...] - Ech, ty hieno z brukowca.
- Nasza gazeta to poważne pismo dla… - zaczął Masław i umilkł.- Dla inteligentnych inaczej.- Dla ludzi szukających także drugiego dna rzeczywistości. Pragnących poczuć dotknięcie nieznanego.- Poważne gazety nie drukują obrazków gołych babek obok programu telewizyjnego.- To grafiki kumulujące w sobie pozytywną energię. Tak w każdym razie twierdzi ich autorka. A dziewczyny są nagie na znak niewinności i czystości.- Inne gazety nie piszą w każdym numerze o UFO. Ani nie opiewają pieprzniętych sekciarzy.- Po prostu jesteśmy otwarci na różne formy duchowości…- A jaka w tym, u diabła, duchowość!? - Wskazał sąsiadujące portrety Dalajlamy, Rasputina i Sai Baby. To jest pomieszanie z poplątaniem… [...]’’ - A. Pilipiuk ,,Parowóz’’ [w]: op. cit.
W
Michałowicach, Masław spotkał życzliwego i nieoceniającego ludzi
po pozorach proboszcza, z którym wywiązała się następująca
rozmowa:
,,
- Odnoszę wrażenie, że marnuje się pan w tym miesięczniku dla…
-
Takie czasy. Była posada, to wziąłem. Nie piszę łgarstw, szukam
ciekawostek historycznych, etnograficznych. Rzeczy zapomnianych, a
interesujących nawet dla ludzi, którzy wierzą w UFO i inne takie’’
- A. Pilipiuk ,,Parowóz’’ [w]: op. cit.
Pojawia
się tu wątek autobiograficzny, bowiem sam Pilipiuk publikował
historyczne i etnograficzne artykuły na łamach ezoterycznego
,,Czwartego
Wymiaru’’. Na
uznanie zasługuje charakterystyczna dla książek Pilipiuka duża
dawka przedniego humoru ;). Śledzenie perypetii Roberta Storma służy
rozbudzeniu zainteresowania historią. Stanowią pochwałę
wytrwałości w dążeniu do prawdy; prawda historyczna jest w nich
ukazana jako wartość sama w sobie. Jednak moim ulubionym
opowiadaniem ze zbioru jest tragikomiczny ,,Traktat
o higienie’’
;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz