Śniło mi się, że:
- opiekowała się mną kobieta, którą nazywałem jurgieltnikiem, słowo to pochodziło od niemieckiego ,,Geld'', czyli pieniądz,
- hefalumpy były podobne do orłów lub puchaczy, zaś wuzle przypominały skrzydlate łasice bez łap, oba te gatunki żywiły się miodem, pewien profesor był prześladowany za to, że nie wierzył w podobieństwo hefalumpów do słoni,
- brat Jałowiec, uczeń św. Franciszka z Asyżu prosił szlachcica o zgodę na zostanie entomologiem,
- lekarz powiedział mi, że na moim ciele utworzyły się gumieńce,
- Karl Edward Wagner krzyczał, że nie należy kupować w Auchanie, bo dyskont ten finansuje napaść Rosji na Ukrainę,
- rozmyślałem nad kuchnią pirenejską, nad serami jadanymi po stronie hiszpańskiej, francuskiej i w Andorze,
- w Alpach żyją lamy,
- byłem na wycieczce do górskiego lasu razem z Jarosławem Kaczyńskim, głaskałem jego dwa koty; czarnego Alika i biało - czarną Miri, upadłem i zraniłem się w nogę, zaś Maria Kaczyńska lub Anna ov Ohlata zrobiła mi okład z surowego kotleta schabowego,
- przeglądałem album przyrodniczy z okresu międzywojennego, w którym było o zwierzętach żyjących na pograniczu Polski i Łotwy oraz w Czechosłowacji,
- mówiłem o swojej nostalgii do lat 90 - tych XX wieku, że był to najlepszy okres w moim życiu i historii świata, choć ulice były szare, kolorowe gazety i programy telewizyjne cieszyły bardziej niż obecnie, niestety miały wówczas miejsce skandale pedofilskie w Watykanie, zaś światem rządzili rozpustnik (Bill Clinton) i pijak (Borys Jelcyn),
- na rozkaz Jarosława Kaczyńskiego jadłem łyżką mrożony, kobiecy mózg prosto z czaszki,
- Oleg upominał poddanego, że nie jest jego kniaziem, tylko carem,
- poszedłem do biblioteki po nowe książki, choć miałem jeszcze wiele do przeczytania,
- wieczorem wracałem ze sklepu Netto i przez pomyłkę zabrałem ze sobą metalowy wózek na zakupy, chciałem go zwrócić, zaszedłem do tureckiego baru, gdzie spotkałem Voytakusa ov Viernitisa, Filipusa ov Falconiusa i Tomasusa ov S., którzy domagali się ode mnie pieniędzy na kebab, odmówiłem im, a oni obrazili się na mnie, idąc do Netto robiłem postoje na czytanie książki, powiedziałem o całym zajściu Babci, a ona nazwała ich bandytami,
- Jena ov Blackeyova obraziła się na pana Andreusa ov Leovishinera za to, że zabronił jej leczyć się indyjskimi lekarstwami, które uważał za okultystyczne,
- narysowałem herb Jeny ov Blackeyovej przedstawiający białą lilię i złotą koronę,
- poszedłem do apteki, w której pracował Łukasz Orbitowski, poprosiłem go o książkę fantasy Jakuba Ćwieka o zamachu smoleńskim, nie było jej, więc dostałem powieść nieznanego mi autora o tej samej tematyce, zdziwiłem się brakiem fachowej korekty, zapomniałem powiedzieć Orbitowskiemu, że podobały mi się jego ,,Zapisku nosorożca'' i ,,Wywiad z Borutą''.
W przeciwieństwie do Macierewicza nie będę analizował wypadków lotniczych nie mając do tego kompetencji.
OdpowiedzUsuńKompetencje mieli chyba Amerykanie, których Macierewicz poprosił o ekspertyzę. Oni wykluczyli wybuch, ale jedyne co w ich raporcie interesowało pisowca to to, że KATASTROFA (nie zamach) przebiegała inaczej niż w raporcie Millera, co ogłoszono jego "falsyfikacją". Taką postawę nazywa się cherry picking.