niedziela, 2 czerwca 2013

Nawki

Tako rzecze Chiron, mędrzec:



- W drugiej erze, Weles ociekający potem po uformowaniu Nawi dla trzech kategorii dusz, siadł na głazie, by odpocząć. Trzema parami oczu ujrzał swe odbicie w źródełku i gdy wspominał na przedziwną krasę Mokoszy, albo Leśnej Matki – Dziewanny, czy na piękność Jarowita, ogarnęła go wielka żałość, że jest taki czarny, kudłaty i brzydki, że nie wygląda jak Enk – Posłaniec Ageja, ale jak Čort – jeden z Wrogów. Obok stał jego wierny rumak Zamor [Zmórz] o karej maści i pocieszał swego pana. (Konie nie były jeszcze stworzone, choć istniały jako idea zapisana w Czarach – drugim rumakiem owych czasów był biały wierzchowiec Świętowita). Weles siedział, a łzy kapały z jego wszystkich sześciu oczu. Tymczasem Nawię postanowiła odwiedzić złocista Mokosza Aradvi Aredvi Sura. Była delikatniejsza niż morska piana, słodsza od miodu, powabniejsza od rusałek, a jej serce było gorętsze od Słońca i miękkie jak roztopiony wosk. Ujrzała frasunek Welesa i spytała swego brata o jego przyczynę.



- Cóż mi o tym, że będę najbogatszym z Enków i sędzią dusz, kiedy cierpię srom niewypowiedziany, bo Agej uczynił mnie z włosów Niepodzielnego tak szpetnym, jak szpetne są Čorty. Jestem obrzydliwy, choć nigdy nie zdradziłem Ageja, nawet wtedy gdy Rykar namawiał mnie do buntu.
- Nie jesteś obrzydliwy – rzekła ciepło Mokosza – zostałeś stworzony z miłości, tak samo jak ja.
- Łatwo ci mówić, kiedy nawet gwiazdy korzą się przed twą pięknością.
- Jak mogę ukoić twój ból? – spytała Aredvi zarumieniwszy się.
- Wola Ageja jest bezwzględna – rzekł smutno Weles. – Jesteś najukochańszą z jego cór, Koroną Stworzenia i największą z matek. Agej nie może nic ci odmówić; jeśli będziesz chciała, proś go, by raczył obdarzyć mnie urodą.



- Spróbuję – obiecała Mokosza i opuściła Nawię.
Na drugi dzień znów odwiedziła Welesa i rzecze mu, że Agej chce z nim rozmawiać. Wtem rozległ się potężny głos i ukazał się ogień na niebie.
- Welesie Trygławie Trojanie!
- Oto jestem – pan Nawi padł na czarne, kudłate kolana.
- Mokosza mówiła mi o twej skardze. Stworzyłem cię brzydkim, aby istoty rozumne wiedziały, że nie sądzę ciała, ale serce. Nie mogę odmienić twojego wyglądu – mocarnemu Enkowi zbierało się na płacz. – Twe pragnienie spełnię w inny sposób.
- W jaki, Panie? – spytał Weles.
- Miłośniku piękna, oto dam ci moc stworzenia najpiękniejszych istot.
- To lepsze od piękności! – zakrzyknął Trzygłów i wyciągnął ręce w górę – wtem wywód Chirona przerwał król Jesza.
- To bardzo ciekawe. I co dalej? – Centaur popił i podjadł i już po chwili znów się zabrał do opowiadania.
- Weles udał się do Bierzma Wszechświata i godzinami przebierał wśród idei, szukając najcudniejszych. Wreszcie wybrał. Z blasku gwiazd, Księżyca i Słońca, z rosy, krynicznej wody, najcudniejszej gry na harfie Dziewanny Šumina Mati – stworzył niewiasty, które były wiecznie młode i nieśmiertelne. Smukłe jak łanie, o włosach miękkich jak kitajka, turkusowych oczach, nie mające najmniejszej skazy w wyglądzie , głosie i duszy; od słowa Nawia zostały nazwane nawkami, lub mawkami. Wszyscy Enkowie podziwiali dzieło Welesa. Wszystkie nawki nosiły na czole znak ze srebra – odwrócony półksiężyc i gwiazdkę – tą ostatnią nosiły później królowe sarmackie. Mokosza, Dziewanna i Srebrennica dały im w prezencie czarodziejskie suknie uszyte z blasku gwiazd i Księżyca, które były mocne i wyglądały jak jedwabne, atłasowe, czy salamandrowe.
- Czy to znaczy, że ze skóry płaza zwanego salamandrą? – zdziwił się Jesza.
- Salamandra to nie tylko zwierzę, ale i wschodnia tkanina, odporna na ogień – ze śmiechem wyjaśnił Chiron.



- W Nürcie nazywa się nawki – walkiriami, a w Arabii – hurysami. Nikomu nie oddają swojego dziewictwa. Ich pracą jest służyć jytnas w Nawi Jasnej. Roznoszą wyborne potrawy i napoje; z rzepy, mięsa dzika i miodu; potrafią tak wdzięcznie tańcować, śpiewać i układać niestworzone historie, że to aż się w głowie nie mieści. Jednak ich właściwym zadaniem jest nieść pociechę – w Nawi Ciemnej i na naszym łez padole, udzielać wskazówek w głosie sumienia, odganiać Osmętnice, które opętują niewiasty pocałunkiem w usta. Kiedy w erze dziewiątej rodził się wielki junak, wodnik Volch Alabasta; na Ziemi ukazały się nawki i Zorje w widzialnej postaci, siejąc wszędzie radość. W czasach imperium sarmackiego, jedna z nich, bezpiecznie przeprowadziła dwoje dzieci przez dziurawą kładkę. Nawki przekazują wolę Ageja i pokazują jak kochać. Jytnas prowadzą do Jasnej Nawi – Jesza słuchał oczarowany, a Paskuda, zwany Zalotnikiem, rozmyślał jak wykoślawić jego podziw dla rodu niewieściego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz