,,Ja
uwielbiam ją. Ona tu jest
i
tańczy dla mnie,
bo
dobrze to wie, że porwę ją
i
w sercu schowam na dnie’’
-
Radosław Liszewski
W
grudniu
2018 r. obejrzałem polski film science fantasy ,,Legendy
polskie. Twardowsky’’
z 2015 r. w reżyserii Tomasza Bagińskiego. Jego akcja rozgrywa się
w XXI wieku na Księżycu.
Główny
bohater – Jan Twardowski określany jako ,,milioner,
sportowiec i filantrop’’
zawarł pakt z diabłem Mefistem i uciekł przed nim na Księżyc.
Tam poczuł się wolny. Za pomocą łazika narysował olbrzymi znak
penisa widziany z kosmosu (sprawą zainteresowała się NASA).
Jednak
Mefistofeles nie zapomniał o Twardowskim i wysłał w ślad za nim
diablicę lecącą statkiem kosmicznym w kształcie pentagramu. Miała
postać kobiety ubranej na czarno, wytatuowanej (czyżby nawiązanie
do ostrzeżeń egzorcystów przed robieniem sobie tatuaży?), a jej
oczy w gniewie przybierały barwę czerwoną. Twardowski próbował
się bronić za pomocą wody święconej, lecz niestety nie
podziałała (biskup, który ją święcił trafił do piekła).
Pierwszy Polak na Księżycu uwięził diablicę za drzwiami z tytanu
i srebra, po czym puścił jej piosenkę ,,Ona
tu jest...’’.
Jednak rozsierdzona diablica uwolniła się, a wtedy stacja kosmiczna
Twardowskiego wyleciała w powietrze. Astronauta odleciał diabelskim
statkiem kosmicznym, zaś wysłanniczka Mefista zaczęła się
wydostawać spod gruzów stacji kosmicznej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz