W fantazji ,,Liber
terriblis’’ w szczecińskich ogródkach działkowych pojawiły się potwory:
wielki jak słoń pomrów czarny, czarny kogut o czerwonych oczach, który polował
na ludzi (prezydent Szczecina miał mu złożyć ofiarę z własnego dziecka, lecz
dał mu żołądek napełniony krwią i flakami) i wykuty przez karły Żelazny Dzik,
należący do boga Freya. Wszystkie te potwory pokonał heros Wołch Kowalski.
Mieszkający na działce dzieci chciały pojeździć samochodem ojca. Gdy włączyły
silnik, wyleciały w kosmos. Były na Pterotyjandii, gdzie Taszchetozaur dał
im za przewodnika pterodaktyla i na innych planetach, takich jak Kocica, gdzie
usłyszały o odkrywcy Kocie Burym, Psinie, Gryfii i Smoczycy – gdzie gryfy i
smoki jeździły samochodami, na Nessosie – planecie centaurów, Gadzinie, Płazie,
gdzie były na audiencji u żabiej królowej Moniki, na Tanatosie, gdzie mieszkały
kościotrupy walczące z mumiami (przybrały ten wygląd w wyniku złego czaru, lecz
kiedyś odzyskają ludzką postać), Ogrodei, na której tronie zasiadał dobry
olbrzym, Antarktice, którą władał Lodóviar XVIII – robot podobny do lodówki,
Nopezie i Nowej Pterotyjandii. Inne dzieci ujrzały na działce tańczące mszarki
– mszarnice; maleńkie, zielone nimfy, oraz bogów mchu Kierpicza i Silinicza.
Zimą na działce pojawiły się stada tygrysów, które polowały na złodziei, zaś
leśny król Szumilas wraz z wiernym żmijem pomógł zawrzeć pokój między nimi, a
ludźmi. Łącznikiem między szczecińskimi działkowcami a magicznym światem
Cudomirii była ciocia Cesia. Miała przybraną córkę – rusałkę i czarnego,
mówiącego kota, zaś spoglądając w beczkę z wodą, widziała inne światy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz