W 2014 r. Andrzej Pilipiuk napisał czwarty tom cyklu ,,Kuzynki Kruszewskie''(dotychczasowa trylogia: ,,Kuzynki – Księżniczka – Dziedziczki'') pod tytułem ,,Zaginiona''. Powieść, a właściwie dwa mniejsze utwory zebrane w jednym tomie (powieść ,,Zaginiona'' i nowela ,,Czarne skrzypce'') opowiadają o przygodach parających się alchemią kuzynek Stanisławy i Katarzyny Kruszewskich po śmierci Mistrza Sędziwoja i odejściu księżniczki Moniki Stiepankovic. Akcja rozgrywa się współcześnie, w dobie rządów negatywnie ocenianej przez Autora i przeze mnie Platformy Obywatelskiej oraz szalejącego kryzysu, w takich miejscach jak: legendarna, oddzielona obręczą czarów od świata wyspa Frisland na południe od Islandii (pojawiała się mapach z XVI – XVII wieku; więcej może o niej przeczytać w świetniej książce Umberto Eco ,,Historia krain i miejsc legendarnych''), Polska (Kraków, Warszawa, Jelenia Góra i okolice, Wrocław) i w Czechach (Praga; notabene dawna stolica europejskiego hermetyzmu).
Obok
znanych z poprzednich powieści: Stanisławy (polskiej szlachcianki z
Ukrainy, uczennicy mistrza Michała Sędziwoja, żyjącej
nieprzerwanie od XVII wieku dzięki mocy kamienia filozoficznego
zwanego ,,czerwoną tynkturą''), oraz Katarzyny – byłej
agentki CBŚ i mistrzyni obsługi komputera, pojawia się nowa
bohaterka. Jest nią uboga studentka geologii Anna Czwartek, która
okazuje się być zaginioną frislandzką księżniczką Tordis de
Behoune. Była bardzo piękną dziewczyną, szczupłą jak lalka
Barbie, o długich czarnych włosach i niebieskich oczach. Na ręku
miała wytatuowanego czerwonego, walońskiego koguta – znak jej
nadprzyrodzonych zdolności (potrafiła wykrywać metale i drogę
ucieczki, a także widzieć aurę – z miejsca odgadła, że
Stanisława była alchemiczką, z powodu złotej aury; nawiasem
mówiąc nadprzyrodzone moce koronowanych głów jako oznaka
pochodzenia ich władzy od Boga, były motywem dawnych europejskich
legend, co wykorzystał Tolkien każąc Aragornowi uzdrawiać za
pomocą ziela atelas). Anna należała do duszpasterstwa
akademickiego. Z pomocą przyjaciół – Frislandczyków Marcela i
Wiktora zbierała informacje o swej zaginionej ojczyźnie, w końcu
zaś na nią wróciła w towarzystwie Stanisławy i Katarzyny i
została koronowana na władczynię po przejściu próby swych mocy.
Dodać należy, że na jej życie dybali niemieccy antykwariusze –
potomkowie hitlerowskich żołnierzy, którzy ongiś przypłynęli na
Frisland. W utworze pojawiają się też wzmianki o bośniackiej
księżniczce, dobrej wampirzycy Monice Stiepankovic (przed odjazdem
z łowcą wampirów Laszlo, dobrowolnie zostawiła alchemiczce ćwierć
litra swojej krwi, która posłużyła kuzynkom jako środek dodający
siły i szybkości, użyty w walce z sektą Domem Czterech Liści),
oraz o poległym w walce z Bractwem Drugiej Drogi, Mistrzu Sędziwoju
(Stanisława zobaczyła go w szamańskiej wizji).
W książce
tej można znaleźć liczne ciekawe motywy fantastyczne, jak choćby
wyspę Frisland (jej flaga przedstawiała czerwony krzyż łaciński
w polu zielonym), silnie narkotyczne rośliny czarny i czerwony lotos
(zaczerpnięte z utworów R. E. Howarda o Conanie), krakowskie,
tajemne bractwo librofilów (czcicieli książek, którzy nie
uznawali druku i przepisywali książki ręcznie na pergaminie, a
ponadto gromadzili różne osobliwości, aby się do nich dostać,
Stanisława w białej sukni i z pochodnią w ręce pływała łódką
po zalanych wodą torach – sic!), zielona zgorzel (choroba zawodowa
alchemików polegająca na krystalizacji ciała, zachorowała na nią
Stanisława, zaś lekiem były płatki niebieskiej, frislandzkiej
róży z cukrem), szara tynktura, zwana ,,kamieniem głupców''
(zamieniała złoto w ołów), zbrodnicza sekta Dom Czterech Liści
(gildia czarnej magii posiadająca rozległą, okultystyczną
bibliotekę, zlikwidowana przez kuzynki Kruszewskie z pomocą
Inkwizycji), mówiący szczaw – magiczna roślina Żydów,
udzielająca odpowiedzi na pytania za pomocą pojawiających się na
liściach hebrajskich liter, z których należało ułożyć sobie
odpowiedź (ciekawe czy to ten szczaw miał na myśli Niesiołowski?
;), oraz przeklęte, czarne skrzypce z XVII wieku, które opętały
Zuzannę, zmuszając ją do nieustannej gry (kuzynki je rozbiły).
Choć
niektóre wypowiedzi Stanisławy – kobiety z innej epoki mogą
szokować współczesnego czytelnika (np. ta o paleniu czarownic), w
książce spodobały mi się: spora dawka fantazji, humoru,
patriotyzmu, pochwała empatii, współczucia i przebaczenia, wiary
chrześcijańskiej (Frislandczycy byli katolikami), liczne motywy
antymagiczne (krytyka czarownic, voodoo, masonerii rytu egipskiego
założonej przez oszusta Cagliostra, magii, satanizmu i wywoływania
duchów), pozytywna ocena katolickich egzorcystów, soli
egzorcyzmowanej i medalika św. Benedykta, uznanie prawa do obrony
koniecznej, ostrzeżenie przed piekłem (trafił tam prześladowca
Anny Czwartek zabity czekanikiem przez Stanisławę), ostrzeżenie
przed narkotykami, jako świństwem, które nie tylko zabija, ale też
kosztuje, krytyka biurokracji i pochwała czytania książek, a
wszystko to podane w bardzo atrakcyjny sposób. Powieść mi się
podobała (okładka też) i marzę, żeby kiedyś ją sfilmowano –
nie wymagałoby to nadzwyczajnych efektów specjalnych, a mogłoby
dać dużo radości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz